Artykuł
Widok cudzego cierpienia
Początek grudnia 2014 – obudowę do iPhone’a z nadrukowanym zdjęciem tej masakry można kupić na Amazonie za jedyne 15 dolarów (przesyłka gratis).
Sprawę odkrywa amerykańsko-belgijski fotograf Tomas van Houtryve, o którego zdjęciach pisałem w Xięgarni kilka tygodni temu ( “W pogodny, słoneczny dzień”). W grudniu amerykański „Time” ogłasza listę najlepszych i najważniejszych fotografii 2014 roku. Znalazły się na niej fotografie, które van Houtryve wykonał przy pomocy drona w Stanach Zjednoczonych. Były też zdjęcia Tylera Hicksa z Gazy czy pracującego dla New York Timesa Daniela Berehulaka, który dokumentował epidemię eboli w Afryce. „Time” publikuje zdjęcia w internecie, a kilka dni później na Amazon Marketplace pojawiają się „ozdobione” nimi obudowy do telefonów i tabletów. Van Houtryve chce się dowiedzieć od Amazona, kto jest ich producentem i sprzedawcą ale zostaje odesłany z kwitkiem. Także jego żądanie usunięcia produktów ze strony pozostaje przez kilka dobrych dni bez odpowiedzi. Podobnie jest z innymi fotografami. Dopiero po świętach Amazon stopniowo zaczyna usuwać oferty z kontrowersyjnymi produktami ze swoich stron. Autorzy zdjęć, nie wspominając o ofiarach, nie usłyszą jednak ze strony koncernu choćby słowa wyjaśnienia.
Dziś wiadomo, że fotografie trafiły na obudowy tych urządzeń prawdopodobnie nielegalnie – zostały po prostu ściągnięte z internetu. Dlatego Amazon ostatecznie zdecydował się na ich usunięcie. Istnieje jednak wysokie prawdopodobieństwo, że w przyszłości fotograf w takiej sytuacji może być całkowicie bezradny. Wystarczyłoby bowiem, że producenci telefonicznych gadżetów dogadaliby się z Facebookiem, do którego należy także popularny Instagram i odpalili kilka dolarów za każde ze zdjęć. „Time” nagrodzone prace wrzucił bowiem także i na ten portal, a regulamin jego użytkowania nie pozostawia żadnych złudzeń co do komercyjnego wykorzystania opublikowanych tam zdjęć. Cała sprawa wydaje się więc dopiero początkiem większych kłopotów, a nie ich końcem.
Ideę umieszczania fotografii martwych dzieci na obudowie smartfona trudno nawet komentować. Można jedynie sięgnąć po niezastąpioną Susan Sontag i jej „Widok cudzego cierpienia” : „Niektóre fotografie – symbole cierpienia, takie jak zdjęcie chłopczyka w warszawskim getcie z 1943 roku pędzonego do transportu do obozu śmierci – można wykorzystywać jako memento mori, przedmioty kontemplacji pogłębiające poczucie rzeczywistości czy jak kto woli, świeckie ikony. Wymaga to jednak chyba odpowiednika jakiejś świętej albo medytacyjnej przestrzeni, w której należałoby je oglądać. Trudno w nowoczesnym społeczeństwie znaleźć przestrzeń zarezerwowaną dla powagi gdyż naszym najważniejszym wzorcem przestrzeni publicznej jest centrum handlowe”.