10 września 2014
Recenzja
Właśnie zaczęła się szkoła, nowy sezon przedszkolny i żłobkowy. Wypuszczamy dzieciaki w świat, między ludzi. Warto zatroszczyć się o bon ton, czyli dobre zachowanie naszych pociech – bo wszystkim znana jest stara prawda: jak nas widzą, tak nas piszą, i nie tylko o ubiór tu idzie.
Autorkę określiłabym – z dużą dozą sympatii – naczelną biografką kraju. Wprawdzie od czasu do czasu pojawiają się książki o znanych postaciach, ale nikt inny spośród polskich autorów dla dzieci nie ma na swoim koncie aż tylu tytułów w tej dziedzinie co Anna Czerwińska-Rydel. Farenheit, Schopenhauer, Korczak, Chopin, Czochralski, Tuwim, Heweliusz, Skłodowska-Curie, a ostatnio Wieniawski, Fredro, Makuszyński, Lutosławski i Wedlowie.
Trzy książki Elliott wygladają na pierwszy rzut oka bardzo niepozornie. Te zaledwie kilkustronicowe dziełka są jednak niezwykle ważne. Wzruszają, jednocześnie dając siłę w dniu codziennym.
Adrienne Barman wywróciła całą klasyfikację zwierząt do góry nogami. Na nic wysiłki wielu poważnych naukowców – i tych starożytnych, i bardziej współczesnych. Szwajcarka sprawiła, że Arystoteles albo inny Teofrast z Eresos, o Linneuszu nie wspominając, przewracają się pewnie w grobie.
Książka brytyjskiej graficzki i ilustratorki to doskonała alternatywa dla wszelakich komputerów, tabletów tudzież innych współczesnych gadżetów. Wakacyjny czas można spędzić kreatywnie – na tworzeniu. Na razie z pomocą książki, która, kto wie, może stanie się inspiracją do szukania własnych ścieżek? „Zróbmy sobie arcydziełko” jest dopiero początkiem przygody zwanej sztuką, która finał może mieć miejsce w galerii albo muzeum.