Mariusz Cieślik
(ur. 1971) - dziennikarz, prozaik, autor programów telewizyjnych. Opublikował zbiór opowiadań "Śmieszni kochankowie" (2004) i powieść "Święto wniebowzięcia" (2005).
Artykuł
Globalne mody literackie mają w sobie silny element nieprzewidywalności. O ile jeszcze można jakoś wyjaśnić np. sukces Harry’ego Pottera i, od biedy, sagi „Zmierzch”, która jest oczywiście prozą znacznie gorszej jakości niż twórczość Rowling, to już triumfy grafomańskiego samdo-maso spod znaku Greya czy kryminałów Larssona trudno zrozumieć.
Artykuł
Gdyby był kwiecień można by pomyśleć, że ktoś zrobił nieudany żart na prima aprilis. Ale jest grudzień i informacja, że we Włoszech zorganizowano literacką wersję „Mam talent”, telewizyjne widowisko z początkującymi pisarzami w rolach głównych, okazała się prawdziwa. Można to potwierdzić w wielu źródłach, nawet „New York Times” napisał o programie „Masterpiece” w dziale kuriozów.
Artykuł
Najciekawszą rzeczą jaką można przeczytać w NAPRAWDĘ ostatniej książce o Kurcie Wallanderze, bo ta ostatnia ukazała się cztery lat temu, była dla mnie informacja o Patti Smith. Otóż z „Ręki” dowiadujemy się, że wybitna amerykańska piosenkarka i pisarka (niedawno w Polsce ukazała się jej książka „Poniedziałkowe dzieci”) kilka lat temu wybrała się na zwiedzanie Ystad śladami bohatera cyklu kryminałów Henninga Mankella.
Artykuł
Wieści o noblowskich szansach pisarzy, potwierdzone w licznych, choć niestety anonimowych źródłach, często wymyślają agenci pisarzy lub ich znajomi – przypadek Harukiego Murakamiego to potwierdza. Tegoroczne informacje o tym, że jest poważnym kandydatem, trudno było traktować serio. Choć z drugiej strony szwedzcy akademicy kompromitowali się swoimi decyzjami w ostatnich latach tak często, że nic mnie już z ich strony chyba nie zdziwi. Murakami przynajmniej umie pisać, czego o takim Dario Fo czy innym le Clezio nie da się powiedzieć.
Artykuł
„Momenty były?” „No masz!” – jak mawiali w niezapomnianym (a może już nieco zapomnianym?) cyklu filmowych dialogów Andrzej Zaorski i Marian Kociniak. I ta epokowa fraza, która w polszczyźnie została (nawet jeśli już niektórzy nie pamiętają skąd pochodzi), przypomniała mi się podczas lektury najnowszej książki Wojciecha Kuczoka „Obscenariusz”.