Są pisarze, którzy mimo dziesiątek wydanych książek, nie przestają bawić, zachwycać i zaskakiwać. Są pisarze, którzy wypracowują sobie na tyle mocną markę i mają na tyle charakterystyczny styl pisania, że sięgając po ich kolejną książkę, czytelnik z góry wie, iż nie będzie zawiedziony. Są wreszcie pisarze, których książki wywołać mogą tylko jedną, określoną reakcję. Dlatego też, gdy w tramwaju, metrze czy na ławce w parku mija się kogoś, kto czyta powieść Terry’ego Pratchetta z reguły po jego twarzy błąka się delikatny uśmiech rozbawienia. Inaczej się po prostu nie da.
O Cormacku McCarthym do niedawna mówiono, że jest najlepszym spośród nieznanych pisarzy amerykańskich. Dziś to już nieprawda – obok Philipa Rotha wymienia się go jako najpoważniejszego amerykańskiego kandydata do Nobla.
Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Literackiego prezentujemy wywiad z Elif Shafak, autorką powieści „Sufi”, najpopularniejszą dziś turecką powieściopisarką.
Kiedy w połowie XV wieku Gutenberg po raz pierwszy uruchomił prasę drukarską, część elit sarkała: „Teraz każdy będzie mógł pisać!”. Dziś ci siewcy defetyzmu zapewne przewracają się w grobach na samą myśl o blogach internetowych. Nowe medium sprawiło, że w XXI wieku nie tylko każdy może pisać, ale też wszyscy mogą publikować. A jednak wciąż kusi nas słodki zapach papieru. Zobaczyć własne dzieło na półce w Empiku – to marzenie każdego autora. Wydawnictwa nie stoją jednak dla wszystkich otworem. Przed tabunem odrzuconych maszynopisów otwierają swoje przyjazne podwoje firmy oferujące usługę „Wydaj książkę”.
Literatura zna takie przypadki, kiedy dobrze znaną historię opowiada się na nowo, ale z punktu widzenia albo bohatera nieoczywistego, albo wręcz takiego, który w oryginale jest czarnym charakterem. Weźmy choćby „Byłem szczurkiem” Philipa Pullmana, gdzie okazuje się, że główny bohater jest nieodczarowaną postacią z pewnej bardzo znanej bajki. Albo przypomnijmy wspaniałe opowiadanie „Sekta trzydziestu”: Jorge Luis Borges mówi tam o chrześcijaństwie niejako przez pryzmat sekty czczącej Judasza, bez którego historia Zbawienia byłaby niemożliwa.