W średniowieczu sprawa była prosta. Jeśli ktoś coś pisał, malował lub komponował, to nie przychodziło mu do głowy, żeby się pod swoim dziełem podpisywać. Nie autor był ważny, lecz odbiorca, a odbiorcą był Bóg. Stąd zamiast podpisu funkcjonowała czasami - spopularyzowana przez jezuitów - fraza „Ad maiorem Dei gloriam”, czyli ku większej chwale Bożej.
- Dość łatwo poczuć się tym wszystkim przytłoczoną, załamać się i odjechać - mówi Lynsey Addario - to jest najłatwiejsze.
Gdy sportowym światem wstrząsają kolejne afery, Jean Hatzfeld w „Ostatnim wyścigu” opowiada o cichych ofiarach olimpijskiego przemysłu.
„Spust" Joe Matta
to ekshibicjonistyczna autobiografia o strachu
przed dorosłym życiem - pisze Monika Małkowska.
Krzysztof „Grabaż" Grabowski i Lech Janerka wydali tomiki wierszy - pisze Jacek Cieślak.