Magnetyzm okna sprawia, że zamiast pracować gapię się na przesuwający się za nim krajobraz. Znam tę drogę na pamięć, jechałem tędy dziesiątki razy, a mimo to nie mogę się od tego ruchomego obrazu oderwać. Z pracy kolejny raz nic nie wyjdzie.
Wydawcy w Polsce powariowali. Licytują się na arcydzieła, wieszczą dziesiątki, jeśli nie setki, wybitnych powieści. Chcecie Państwo nowego Prousta, Czechowa w spódnicy, polskiego Franzena, dzieła totalnego, nieporównywalnego z niczym innym? Nic prostszego, wystarczy, że zerkniecie na okładki opublikowanych ostatnio książek.
„Mogę bowiem, tj. umiem Wszystko. I nie dlatego nawet, że ja Taki Mądry, lecz raczej dlatego, że insi tacy niemądrzy” – pisze Lem w liście do Michaela Kandla. Brzmi jak wyzwanie? Wiemy, kto może mu sprostać.
Piszę do was z wakacji na działce. Tu wciąż rządzi powieść.
Aż osiem lat musieli czekać fani bosonogiego podróżnika-radykała, na jego nową książkę. I nie mogło być inaczej – Wojciech Cejrowski nie tylko musiał trafić na czoło list bestsellerów, ale też jestem przekonany, że długo ich nie opuści.