Mroczne oblicze Mrożka
Trzeci tom „Dziennika” Sławomira Mrożka to lektura wymagająca. Czytanie przyprawia o iście jesienną depresję, nawet jeśli za oknem świeci akurat wiosenne słońce. Po lekturze pozostaje zaś niepokój.
Trzeci tom „Dziennika” Sławomira Mrożka to lektura wymagająca. Czytanie przyprawia o iście jesienną depresję, nawet jeśli za oknem świeci akurat wiosenne słońce. Po lekturze pozostaje zaś niepokój.
Są miejsca i zdarzenia, które wzbudzają pewien szczególny rodzaj emocji. Gdy ludzka psychika ma do czynienia z czymś, co wymyka się prostym konkluzjom i ciągom przyczyno-skutkowym widocznym na pierwszy rzut oka to pole do domysłów i teorii zostaje po częstokroć wypełnione historiami tak barwnymi jak i strasznymi. Zaryzykowałbym...
Reportaż Anny Sulińskiej o polskich sportsmenkach, które fetowały olimpijskie sukcesy począwszy od lat sześćdziesiątych to – ujmując rzecz w dwóch słowach – opowieść o determinacji i dyskryminacji. Po debiucie „Wniebowzięte. O stewardesach w PRL-u” także w „Olimpijkach” autorka zajmuje się losami kobiet, pozostających w cieniu rzucanym przez sylwetki męskich bohaterów. A robi to barwnie i przejmująco.
Mimo czasu, który upłynął od ustrojowej przemiany, znaczna część społeczeństwa nadal żyje tak, jak sportretowała to Lidia Ostałowska w zbiorze "Bolało jeszcze bardziej".
Książka Eagletona miała być „podręcznikiem dla czytelników”, ale w rzeczywistości jest rozczarowującą propedeutyką i zbiorem banałów. „Jak czytać literaturę” to instrukcja obsługi, z której lepiej nie korzystać.