Recenzja
Brzuch matki boskiej – recenzja
W debiutanckiej powieści pod tytułem „Brzuch Matki Boskiej” Marta Handschke, przez opisanie na pozór zwyczajnych biografii trzech pokoleń kobiet, daje wyraz kobiecej siły i niezłomności.
Wacia, Kazia i Ziuta wychowywały się razem w wiejskim domu w Gęsi. Ich ojciec zawsze chciał mieć syna, czemu dał wyraz między innymi w męskich imionach córek. Matka bohaterek zmarła gdy dziewczynki były jeszcze dziećmi – po tym wydarzeniu nie było nic, co mogłoby zatrzymać siostry w rodzinnym domu. Matkę zapamiętały głównie pochyloną nad maszyną do szycia, płaczącą z bezsilności. Być może właśnie to wspomnienie sprawiło, że w mężczyznach nigdy nie widziały równorzędnego partnera mającego wspierać ich w codziennych trudach, a raczej kogoś, kim trzeba się zaopiekować. Ojciec dziewczynek ożenił się po raz drugi, czego Ziuta nigdy mu nie wybaczyła. Kazia uciekła z domu kiedy tylko nadarzyła się okazja – wyszła za mąż za pierwszego mężczyznę, który jej się oświadczył. Ziuta również nie zmierzała doczekać starości w Gęsi – długa wędrówka zaprowadziła ją do Ustki. Stale jednak, w miarę możliwości, opiekowały się zamkniętą w sobie, lekko wycofaną Wacią, tak jak przyrzekły matce.
Córka Kazi, Gabrysia, była jedyną radością, jaką dał jej mąż. Dziewczynka dorastała jednak w ciągłym strachu przed wiecznie pijanym, agresywnym ojcem, pozbawiona matczynej czułości. Ziuta, zaniepokojona warunkami, w jakich musi żyć Gabrysia, przygarnęła dziewczynkę do siebie. Nie zdawała sobie jednak sprawy, że jej dom również nie jest dla dziecka pożądanym azylem. Trudno również odgadnąć czy zaopiekowała się siostrzenicą z niepokoju o jej przyszłość, czy też z zazdrości o to, że ona sama nigdy nie doczeka się córki. Gabrysia dopiero na studiach mogła skupić się wyłącznie na sobie. Nie odwróciła się jednak od kobiet, które ją wychowały, a zaniedbaną w młodości więź z matką zdołała zacieśnić w odległej Afryce, z dala od bolesnych wspomnień. Zdobytą niezależność i przekonanie, że nie ma sytuacji bez wyjścia, Gabrysia starała się wpoić również swojej córce, Marcie. To właśnie wnuczka Kazi prowokuje kobiety do zwierzeń, co nie jest łatwe, ponieważ wracanie do przeszłości momentami jest zbyt bolesne.
Kazia, Ziuta, Gabrysia i Marta na zmianę zabierają głos, żeby opowiedzieć swoją historię. W tych krótkich wypowiedziach autorce udało się uchwycić różnorodność charakterów – pogodę ducha Kazi, zgorzkniałość Ziuty, nieukojony smutek Gabrysi, a także determinację Marty. Handschke w ciekawy sposób pokazuje również jak działa ludzka pamięć. Te same wydarzenia, w ustach każdej z kobiet, nabierają zupełnie innego znaczenia, także czytelnik nie może mieć pewności jak było naprawdę. Wydaje się jednak, że chronologia i prawdopodobieństwo zdarzeń nie są tu istotne – najważniejsze są uczucia, tłumione lub gwałtownie wyrażane.
„Brzuch Matki Boskiej” to słodko-gorzka opowieść o niezłomności kobiecy charakterów, a także potrzebie solidarności i wspólnoty, w świecie, w którym dominują mężczyźni.