Recenzja
Co nas może spotkać w łazience?
Sięgnęłam po tę książkę ze względu na ilustratorkę – Emila Dziubak jest dla mnie mistrzynią w swoim gatunku. Jej rysunki są pełne ciepła, ale i tajemnicy. Sięgnęłam po tę książkę także ze względu na tytuł, który sugeruje, że przeczytamy o jakimś tajemniczym bohaterze, najpewniej ukrytym w zakątku łazienki. Niestety nie sięgnę po tę książkę po raz drugi ze względu na treść.
Świetny wstęp nie rozwija się w ciekawą historię. Owszem, niespodziewanie pojawia się tajemniczy bohater – Ręcznikowiec – i zmienia życie rodziny. Jednak znikania w łazience i porozumiewania z ręcznikiem nie można nazwać porywającą akcją, na jaką liczyłam.
Joanna M. Chmielewska ma już na swoim autorskim końcie niezwykle piękne publikacje dla małych czytelników (jak na przykład „Niebieską niedźwiedzicę”), jednak „Ręcznikowiec” do tego grona nie należy.
Tekst pełen jest niedomówień, nadmiernej egzaltacji i nachalnego dydaktyzmu. Narrator Alek z jednej strony kreowany jest na bardzo inteligentnego chłopca, z drugiej w swoich rozważaniach nie potrafi odgadnąć najprostszych rzeczy. Z irytującą naiwnością opisuje, jak jego siostra znika w łazience z talerzykiem i marchewką, jednak choć nie widzi by dziewczynka ją konsumowała, jest pewny, że ową marchewkę ktoś zjada. Dziwi także zakończenie. Pedantyczna ciocia zbyt łatwo pozbawiała całą rodzinę ręcznikowego przyjaciela.
„Ręcznikowca” polecam tylko ze względu na ilustracje, ale liczę, że Joanna M. Chmielewska jeszcze nas zaskoczy doskonałą książką dla dzieci.