Recenzja
Cyjanek kontra viagra
Podobno pierwszym skojarzeniem Chińczyków z Polską jest Klaudia Figura. Dociekliwym zdradzę, że ta gwiazda porno zasłynęła w 2002 roku swoim brawurowym wyczynem, uwiecznionym w filmie pod wszystko mówiącym tytule “Seksualny rekord świata – Klaudia Figura 646”. Bohaterka najnowszej książki Palahniuka, Cassie Wright, to literacka poprzedniczka popularnej rekordzistki. Choć wróży to powieści “Snuff” komercyjny sukces w Państwie Środka, polscy czytelnicy tej próby dobrego smaku mogą nie przetrwać.
Autor “Fight Clubu” osadził tym razem historię na planie filmowym. Cassie Wright, nieco podstarzała aktorka filmów dla dorosłych, pragnie zwieńczyć swoją karierę, bijąc seksualny rekord. “Snuff” jest więc karykaturalną historią o amerykańskim przemyśle porno, ale tytuł powieści nawiązuje do produkcji bynajmniej nie pornograficznej: to potoczna nazwa tak zwanych “obrazów ostatniego tchnienia”, kręconych na żywo brutalnych ujęć ludzkiej agonii czy celowo zadawanej przemocy. Z jednej strony Palahniuk zaprasza nas na kiczowaty spektakl w świetle reflektorów, którego głównymi rekwizytami są zużyte prezerwatywy i rozdeptany popcorn, z drugiej zaś każe niecierpliwie wyczekiwać zwłok, przekształcając czytelników w zwyrodniałą widownię. Od samego początku dajemy się ponieść tej chorej wyobraźni, która opowiada o seksie kategoriami związanymi ze śmiercią. Czy nie rażą nas analogie między pogrzebowymi rytuałami a przygotowaniem ciała do aktu seksualnego? Jak dobrze jesteśmy zaznajomieni z wizją obnażonych, wygolonych i umieszczonych w ciasnym pomieszczeniu ludzkich ciał, których jedyny wyróżnik to numer na przedramieniu? Czy godzimy się na to, aby ta jednoznaczna wizja została przeniesiona do tandetnego świata seksualnych dewiacji bez najmniejszych konsekwencji?
Palahniuk, strona po stronie, prowokuje do odpowiedzi na te pytania. Przekracza kolejne możliwe granice, napełniając powieść absurdem i wieńcząc finałem z pogranicza groteski i fantastyki. Używa przy tym sprawdzonych w poprzednich powieściach metod – “Snuff” na ich tle nie zaskakuje, ale też nie rozczarowuje. Język amerykańskiego prozaika jest jak zwykle prosty i wyrazisty, humor dosadny, lecz trafny.
Lektura tej książki pozostawia po sobie pewien niesmak. Opowieść o sześciuset mężczyznach, którzy decydują się podzielić jedną kobietą i jedną toaletą, nie może być specjalnie gustowna. Dyskomfort wynika nie tylko z estetycznych wrażeń czytelnika. Niektórzy będą mieli za złe autorowi, że swoich niewybrednych środków używa do opisania (umniejszenia?) problemów społecznie ważkich. Bohaterowie “Snuff” są godni pożałowania, nie zaś współczucia. Gwałt i kazirodztwo wywołują rozbawienie zamiast przerażenia. W ten mało subtelny sposób udaje się jednak Palahniukowi postawić trafną diagnozę współczesnego świata: coś z nim jest zdecydowanie nie tak.