16 sierpnia 2013

Przeciętność przeciwko wolności

„Wolność jest w odwrocie”. Na pierwszy rzut oka brzmi to absurdalnie. Wolności mamy przecież pod dostatkiem, a nawet w nadmiarze, i nieustannie przesuwamy jej granice. Jednak jeśli powrócimy do źródeł, definiując pojęcia i wartości zgodnie z tym, co wynika z ich tradycji i etymologii, teza Ryszarda Legutki okaże się jak najbardziej uzasadniona.

 

Podstawowe założenie „Triumfu człowieka pospolitego” dotyczy „współgrania w zakresie idei i postaw między liberalną demokracją a komunizmem”. Autor udowadnia, iż obydwa systemy dążą do ciągłego unowocześnienia rzeczywistości i – co za tym idzie – do zrywania z historią. Sprawiają również, że człowiek stopniowo odrzuca kolejne krępujące go normy i zobowiązania. Legutko stawia także pytania o przyczyny i skutki podobieństw między liberalną demokracją a komunizmem. Odpowiedzi na nie poszukuje przede wszystkim w historii ustrojów, ale i w ich podejściu do tradycji, w próbie stworzenia „najlepszego z możliwych systemów”. Przygląda się również temu, w jaki sposób odnoszą się one do polityki, ideologii i religii. Zwraca wreszcie uwagę na koncepcję człowieka.

 

Najbardziej dalekosiężne skutki oddziaływania komunizmu i liberalnej demokracji – co podkreśla Legutko – widoczne są nie tyle w polityce, co w życiu społecznym i kulturalnym. Dotyczą one stopniowego obniżania wymagań stawianych człowiekowi, czego owocem jest trium przeciętności we wszystkich niemal sferach życia. Profesor zwraca uwagę na to, o czym często się zapomina – na kwestie różnorodnych manipulacji, przede wszystkim językowych, a także na obecność niepokojących klisz i stereotypów. Dostrzega także ogromne zagrożenie w coraz wyraźniejszym odchodzeniu od źródeł (dotyczy to przede wszystkim edukacji). W rozważaniach autora „Raju przywróconego” widać troskę związaną z tożsamością człowieka żyjącego w liberalnej demokracji. Jednostka ta według Legutki wtłoczona jest (a raczej: pozwala się wtłaczać) w kulturę coraz bardziej płytką i prymitywną.

 

Legutko poniekąd także książkę o sobie samym, czyli o sytuacji intelektualisty żyjącego w liberalnej demokracji i niegodzącego się z jej normami. Pozycja, z której się wypowiada, przypomina bardzo często stanowisko starca, który „nie nadąża za nowoczesnością” i staje się przedmiotem krytyki ze strony młodzieńca wciąż posuwającego się do przodu. Ten pozornie optymistyczny bieg może się skończyć, jak stwierdza autor, w miejscu, które będzie dla niektórych ludzi „finalnym potwierdzeniem nieuleczalnej lichości człowieka”.

 

Ogromną zaletą „Triumfu…” jest nasączony ironią język i przejrzystość wywodu. Całość pozwala prześledzić ciągłość zjawisk historycznych, tendencji politycznych i dostrzec ich konsekwencje. Nawet jeśli niektóre tezy czy ich uzasadnienia budzą pewien sprzeciw, najnowszą książkę Legutki trzeba przeczytać choćby po to, by wejść w dialog z autorem.

Książki, o których pisał autor

Czytelnicy, tej recenzji oglądali także