Recenzja
Pszczół historia tragiczna
Karol Darwin twierdził, że kiedy pszczoła zniknie z powierzchni Ziemi, człowiekowi pozostaną jedynie cztery lata życia. Bez zapylania nie będzie roślin, zabraknie zwierząt, a na końcu przyjdzie czas na człowieka.
Międzynarodowy bestseller, podejmujący tę tematykę, w końcu dotarł do Polski, a jego premiera rozniosła się w kraju głośnym echem. „Historia pszczół” to rozprawa o błędach przeszłości, grzechach teraźniejszości i możliwych negatywnych ich konsekwencjach w przyszłości. Maja Lunde, zgrabnie zderzając i przeplatając ze sobą narracje historyczną, obyczajową, współczesną i historię alternatywną, prowadzone z trzech perspektyw, trzech różnych kontynentów i czasów, przedstawiła smutny obraz mechanizmów ludzkich zachowań.
Fikcja?
Rozważania Lunde to nie typowe „co by było gdyby…?”. Problem wymierających pszczół już teraz dotyka wiele terenów na świecie. Tak jak bohaterka książki, Tao, ludzie w Chinach już zapylają drzewa owocowe ręcznie. Podobnie jest w Stanach, gdzie wielu pszczelarzy jeździ z ulami po kraju, by wypuszczać owady nad plantacjami, gdzie te wymarły.
Głównymi bohaterami są ludzie nieszczęśliwi, nieradzący sobie z otaczającym ich światem, będący uwikłani w konflikty rodzinne i mierzący się z trudnościami życia codziennego. Nie uświadczymy tutaj cukierkowej fabuły, świat ukazany przez Lunde bynajmniej nie jest mlekiem i miodem płynący. Norweska pisarka zaczyna swoją historię skokiem w przyszłość, do roku 2098. Autorka wprowadza nas w opowieść przedstawiając losy Tao, która wraz ze swoim mężem pracuje na wielkiej chińskiej plantacji owoców. Codziennie spędza kilkanaście godzin na drzewach, wcierając pyłki w rośliny. W połowie XXI wieku ludzkość zmierzyła się z jedną z największych tragedii w historii – wymarciem pszczół, które odpowiedzialne były za zapylanie większości kwiatów i roślin jadalnych. Pestycydy mające chronić rośliny modyfikowane przed szkodnikami doprowadziły do anihilacji większości owadów, także tych pożytecznych. Tym samym na ziemi doszło do klęski głodu, miliony ludzi na całym świecie zmarło z powodu niedożywienia, a ci, którzy przetrwali, za wszelką cenę walczą o zdobycie jakiegokolwiek pożywienia. Warto tutaj zwrócić uwagę na przerażający obraz przyszłości wykreowany przez Lunde.
Proroctwo Darwina
Następnie autorka przenosi nas do czasów względnie współczesnych – rok 2007, Stany Zjednoczone. George prowadzi swoją pasiekę w Ohio, mimo nalegań żony, nie chce wyprowadzić się na Florydę, pszczoły są całym jego życiem. Na dodatek nie może zrozumieć, czemu syn nie podziela jego entuzjazmu i nie wykazuje chęci przejęcia interesu. Z dnia na dzień, George, mający praktycznie wszystko, popada w depresję. Najpierw oddala się od niego syn, a następnie w niewyjaśnionych okolicznościach traci wszystkie pszczoły. Puste ule symbolicznie przywołują proroctwo Darwina, powtórzone kilkadziesiąt lat później przez Einsteina.
W przypadku kolejnego bohatera, przyrodnika żyjącego w połowie XIX wieku w brytyjskim Herdforshire, nasuwa się na myśl polskie przysłowie „Kto ma pszczoły, ten ma miód. Kto ma dzieci, ten ma smród”. W przeszłości Williamowi wróżono wielką karierę, był bardzo obiecującym studentem, pomocnikiem swojego profesora, zwolennika całkowitego oddania nauce. Młody naukowiec zakochał się jeszcze w czasie studiów i szybko zadbał o potomstwo, z każdym kolejnym dzieckiem tracąc zaufanie swojego przełożonego. Zmęczony życiem, popadający w długi, mający na utrzymaniu żonę, kilka córek, syna i gospodarstwo, William barykaduje się na kilka miesięcy w łóżku. Pod wpływem impulsu postanawia jednak zmienić coś w swoim życiu i zadbać o swoją rodzinę. Do głowy przychodzi mu rewolucyjny model ula. Żeby nie było zbyt kolorowo, taki projekt już powstał.
Nadzieja?
Bohaterów książki łączą, rzecz jasna, pszczoły i wyraźnie ukazany trudny kontakt z dziećmi. Maja Lunde uświadamia czytelnika, że czas to pojęcie względne, a na przestrzeni wieków ludzie borykają się z podobnymi trudnościami. „Historia pszczół” to opowieść tragiczna, ale przedstawiona w piękny sposób, dająca wiarę i budząca nadzieję na zmiany, z konkluzją, że trudne i bolesne doświadczenia mogą prowadzić do dobrego zakończenia.