Recenzja
Trochę mniej niż kanon
Obszerny, popularyzatorski przewodnik sióstr Makowieckich to nowatorska próba podróży po literaturze polskiej.
Ta książka to oczywista odpowiedź na zapotrzebowania rynku, i to dostarczona przez osoby znające się na rzeczy – dwie polonistki mające na koncie autorstwo słowników literackich. Porównania z angielską serią „1001…” wydają się nieuniknione, ale w wersji polskiej trafiamy na oryginalne rozwiązania. Zatem zamiast chronologii mamy radosną dowolność dyktowaną przez litery alfabetu, a w miejsce krótkich opisów rozbudowane hasła, które składają się z pięciu części, przybliżając informacje o fabule, formie, problematyce i kontekście dzieł, a także ich fragmenty (najczęściej symbolicznej długości).
Najbardziej rzuca się w oczy dobór tytułów i sposób ich opisu. Zbiór ewidentnie przeznaczony jest dla hobbystów, planujących dopiero rozpoczęcie bliższej znajomości z literaturą. Styl autorek zdradza więc co prawda nauczycielskie pochodzenie (zwłaszcza przy powtarzaniu stałych motywów obecnych w polskich książkach), ale stara się nie przeciążać czytelnika fachową wiedzą. Przy takiej metodzie nie do uniknięcia są pewne uproszczenia, ale za to dość sprawnie pomaga ona w zachęcaniu do lektury nawet bardzo ambitnych pozycji. Wybór książek z kolei przedstawia potężną liczbę tytułów z ostatniej dekady („ 500 książek” powstało we współpracy z kilkunastoma polskimi wydawnictwami). Autorki zauważają, że oprócz beletrystyki sięgamy w ostatnich latach po wspomnienia, reportaże, książki podróżnicze (stąd np. obecność Martyny Wojciechowskiej w jednym zestawieniu ze Słowackim), komiksy czy zwykłe czytadła. Wszystko to jest najprawdopodobniej wynikiem założenia, że czytelnik-amator najchętniej zapozna się przede wszystkim z nowościami. W efekcie zamiast kanonu powstał literacki bedeker – przewodnik po modnym mieście, gdzie o zabytkach wspomina się z obowiązku i z szacunku, ale na boku. „Dziady” czy „Lalka” umieszczone na szeregowych pozycjach i opisane mniej barwnie niż niejedna nowalijka, mogą sprawiać krzywdzące wrażenie prezentowanych tylko dzięki szacownemu wiekowi. A ile nowych książek przetrwa następne 10 lat?
O ile z proporcjami można się nie zgadzać, o tyle nie sposób nie dostrzec demokratyczności wyboru, obejmującego wszystkich ważniejszych polskich pisarzy i wszystkie gatunki literackie (w tym te rzadziej przywoływane, jak pojedyncze tomiki poetyckie czy powieści dla dzieci). Dzięki temu otrzymujemy znakomity bodziec do samodzielnych poszukiwań. Duże wrażenie robi także przemyślana szata graficzna z wieloma celnie dobranymi i wysokiej jakości ilustracjami (czasem dwustronicowymi). Kłopoty sprawia za to dosyć nieporęczny format całości, który sprawia, że najwygodniej czytać „500 polskich książek…” przy biurku.
Przewodnik sióstr Makowieckich stanowi spory wydatek, a i z racji formy nie jest to dzieło do płynnej lektury. Jeśli ktoś jednak wykorzysta je do nadrobienia braków w rodzimej literaturze, nie powinien żałować swej decyzji.