Recenzja
W odmętach szaleństwa
W „Korekcie” znajdziemy wszystkie motywy i wątki charakterystyczne dla twórczości Thomasa Bernharda: dysfunkcyjną rodzinę, samotność, szaleństwo, nienawiść do Austrii i bohatera owładniętego pragnieniem stworzenia arcydzieła. Ta mroczna powieść jest kolejnym dowodem na to, że w opisywaniu stopniowego popadania w obłęd Bernhard nie ma sobie równych.
Wydana w 1975 roku „Korekta” z pewnością należy do najbardziej nieprzystępnych książek pisarza. Zapętlone, mętne, ciągnące się całymi stronami zdania, które składają się na zapamiętały monolog, mogą zrazić najbardziej wytrwałego czytelnika. Prozy Bernharda można nie lubić, ale nie wypada jej nie znać – pod względem językowym jest to pisarstwo równie oryginalne, co powieści Kafki czy Prousta.
Skomplikowaną formę „Korekty” rekompensuje jej fabuła, jedna z najciekawszych, jakie stworzył Bernhard. Bezimienny narrator, na wieść o śmierci swego przyjaciela, profesora nauk przyrodniczych Roithamera, wyrusza do Austrii, by uporządkować pozostawione przez niego notatki. Ostatnie lata życia Roithamer spędził w domu preparatora zwierząt Hoellera, pochłonięty projektowaniem i budową Stożka – niezwykłego budynku, który wzniósł dla swojej siostry w „geometrycznym środku” okolicznego lasu. Stożek miał jej zapewnić „najwyższe szczęście”. Gdy siostra niespodziewanie umiera, zrozpaczony naukowiec popełnia samobójstwo.
Ze sporządzonych na tysiącach kartek zapisków Roithamera wyłania się obraz człowieka owładniętego obsesją, który stopniowo popada w szaleństwo. Narrator, przedzierając się przez kolejne wersje dzieła Roithamera – poddawanego nieustannym korektom, stąd tytuł książki – również zaczyna wpadać w obłęd, co Bernhard przedstawia z niespotykanym w jego powieściach czarnym humorem. Innym smaczkiem jest sugerowane przez autora „Wymazywania” podobieństwo Roithamera do słynnego filozofa języka, Ludwiga Wittgensteina.
Opętańcza idea jest tylko jednym z wątków pojawiających się w „Korekcie”. Nie zabrakło w niej tyrad przeciwko Austriakom („naród samobójców”, charakteryzujący się „wrodzoną umysłową tępotą”) czy upadkowi kultury („łajdacki śmietnik europejskiej cywilizacji”). Zgłębiając wraz z narratorem notatki Roithamera, czytelnik zanurza się w ponurym świecie austriackiej prowincji, która w „Korekcie” staje się metaforą więzienia.
Na rok przed wydaniem tej powieści Bernhard donosił swojemu wydawcy, że „»Korekta« to zadanie matematyczne, dopiero wtedy, gdy wszystko zostanie całkowicie rozwiązane, stanie się literaturą piękną”. Trzeba przyznać, że jest to zadanie wyjątkowo skomplikowane. W razie niepowodzenia pozostaje sięgnąć po „łatwiejsze” książki pisarza: „Bratanka Wittgensteina”, „Przegranego” albo „Dawnych mistrzów”.