Recenzja
Więcej miłości
Zbiór opowiadań Amosa Oza „Wśród swoich” to nie sielankowe historie o miłości i braterstwie, ale wnikliwe studium dotkliwej samotności, dopadającej tam, gdzie nie powinno być na nią miejsca.
Amos Oz po raz kolejny zabiera głos na temat kibucowej rzeczywistości. Życie we wspólnocie izraelskich osadników było doświadczeniem, które wręcz go ukształtowało. W wieku 15 lat Amos opuścił dom rodzinny, aby zamieszkać w kibucu Hulda. Od swoich korzeni odciął się nie tylko fizycznie, ale także symbolicznie, porzucając nazwisko ojca i nadając sobie własne – „oz” po hebrajsku znaczy „siła”, „moc”.
U swych początków kibuce pełne były takich self-made manów jak on. Zaludniali je ci, którzy wzięli rozbrat z przeszłością, ludzie mocno przesiąknięci ideologią, która stanowiła specyficzną mieszankę syjonizmu i socjalizmu. Takim ludziom pisarz poświęcił debiutancki zbiór opowiadań, „Tam, gdzie wyją szakale”, a także powieść „Spokój doskonały”. Dlaczego więc po latach Oz znów wraca do tego tematu? W wywiadzie dla izraelskiego dziennika „Haaretz” powiedział, że były w kibucowym życiu rzeczy i zjawiska, które mu się nie podobały. Postanowił przyjrzeć im się z bliska.
W opowiadaniach Oz koncentruje się na wspólnocie osadników, prowadzącej pozornie zgodną egzystencję i troszczącej się o swoich członków. Ale „nikt już nie kocha drugiego”, jak stwierdza Henia Kalisz, jedna z nestorek kibucu, z tęsknotą wspominająca pierwsze dni, razem spędzane wieczory, spanie w namiotach. Wspólnota osadników, tworząca tak zwanego bohatera zbiorowego, szybko rozpada się zatem na zbiór odrębnych jednostek, nierzadko wyjątkowych, które łączy terytorialna bliskość, rygor godzin pracy i zabawy oraz przywiązanie do ideologii na poziomie skłaniającym je jeszcze do przedkładania interesu grupy nad własny. Do czasu, zapewne.
Świat kibucu Jikhat to społeczność ludzka w pigułce, a jednocześnie laboratorium międzyludzkich relacji. Osadnicy żyją typowymi ludzkimi sprawami, takimi jak problemy wychowawcze, zdrady małżeńskie, niespełnione miłości i ambicje, ale też specyficznymi problemami kibucu (kwestia wysyłania mieszkańców na studia, opieka nocna nad dziećmi przebywającymi w dziecińcach). Oz tworzy galerię postaci nietypowych, a jednocześnie bliskich odbiorcy. Mamy na przykład Cwiego Prowizora, człowieka żywiącego się złymi wiadomościami; Arielę, „tę trzecią”, która nie potrafi odnaleźć się w nowej sytuacji; Davida Dagana, idealistę z krwi i kości, uwodzącego nieletnie, czy Martina Vanderberga, szewca esperantystę. „Każdy z nich coś stracił” – stwierdza Oz.
Umiejętność zapełnienia kibucu Jikhat postaciami, których losy nie pozostawiają obojętnym, oraz lekkość pisarska Oza, subtelne prowadzenie historii i zostawianie czytelnika w mgiełce niedopowiedzeń sprawiają, że „Wśród swoich” czyta się jednym tchem.