22 stycznia 2014

Zakazane owoce morza

Trzytygodniowa podróż statkiem dorastającego chłopca i jego dwóch nieco ekscentrycznych rówieśników to standardowy materiał na powieść przygodową dla młodzieży. Z takiej fabuły Michael Ondaatje, autor bestsellerowego „Angielskiego pacjenta”, zdołał jednak stworzyć prozę o wiele głębszą. Choć na pierwszym planie pozostaje rejs z Cejlonu do Anglii, to głównym tematem jest przejście bohaterów z dzieciństwa w dorosłość. A wszystko to w nietypowych okolicznościach przyrody.

 

Jedenastoletni Michael, zwany Gwarkiem, wyrusza w podróż, by móc spotkać się z dawno niewidzianą matką. Na pokładzie poznaje swoich przyszłych kompanów – Cassiusa i Ramadhina. Przyspieszony kurs dojrzewania wiąże się dla chłopców z wieloma rytuałami, które wynikają z postanowienia, by codziennie robić co najmniej jedną zakazaną rzecz. Realizację planu ułatwia umieszczenie bohaterów przy najbardziej oddalonym od kapitańskiego, dziecięcym stole. Dzięki temu chłopcy mogą do woli przysłuchiwać się rozmowom dorosłych o muzyce, interesach i seksie, odkrywać ich najintymniejsze sekrety i przeżywać pierwsze erotyczne fascynacje. Załoga liniowca „Oronsay” tworzy bowiem dość oryginalny mikrokosmos z całą galerią osobliwych postaci. Przez pokład przemyka na wrotkach ponętna Australijka i stąpa skuty łańcuchami więzień. Za burtą lądują książki, ciskane tam przez tajemniczą kobietę, pojawia się też przeklęty milioner i ciekawostki zza kulis podróżującej statkiem trupy teatralnej.

 

Okoliczności sprawiają, że bohaterowie funkcjonują w stanie zawieszenia, wyłączenia z normalnego toku życia. Wszystko dzieje się tutaj pomiędzy – pomiędzy dzieciństwem a dorosłością, niewolą a wolnością, fantazją a rzeczywistością, samotnością a wspólnotą. Nieprzystawalność tak różnorodnej grupy pasażerów do miniatury jakiegokolwiek społeczeństwa przydaje zaś książce metaforyczności. Mimo realności doświadczeń, świat statku zdaje się nierzeczywisty.

 

Nieustanna gra retrospekcji i antycypacji stanowi nie tylko czytelnicze wyzwanie, ale przy tym potęguje magiczną atmosferę nierzeczywistości powieści. Niespieszny tok narracji jednych znuży, a innych zachęci do delektowania się eleganckim stylem Ondaatje. Proza Kanadyjczyka jest niezwykle wyciszona, spokojna, zdaje się niemal pozbawiona emocji. Mimo ewidentnych podobieństw losów Gwarka i autora książki, nie ma chyba sensu doszukiwać się w niej wątków autobiograficznych przy takim bogactwie innych treści.

Książki, o których pisał autor

Czytelnicy, tej recenzji oglądali także