Recenzja
Uchwycić nieuchwytne
Nowy Jork jest bohaterem niezliczonej liczby filmów. W jeszcze większej ilości obrazów stanowi niezastąpione tło przedstawianych w nich historii. Jest inspiracją nieprzebranej liczby utworów muzycznych i fotografii, tematem niewyczerpanej liczby książek, artykułów i prac badawczych. Pobudza wyobraźnie zarówno zwykłych ludzi, jak i polityków, architektów, malarzy, reżyserów, muzyków czy projektantów mody.
Jednak niezależnie od tego, ile o Wielkim Jabłku powiedziano, głos Magdaleny Rittenhouse w tej nieprzerwanej rozmowie o Mieście jest wyraźnie słyszalny. Niezależnie od tego, czy znamy to miasto na wylot, czy nigdy w nim nie byliśmy, z książką Rittenhouse poznamy je na nowo. Autorka pokaże nam Big Apple w zupełnie inny sposób, niż mogliśmy je poznawać do tej pory. Zabierze nas w niezwykły spacer, podczas którego historia Miasta przeplatać się będzie z jego topografią. Opowie o swoich fascynacjach Nowym Jorkiem i o ideach, które przyświecały jego mniej lub bardziej przypadkowym twórcom.
Swoją książką Rittenhouse „oswaja miasto”, pokazując w jaki sposób tworzyła się jego dotychczasowa historia i przestrzeń. Mówi nie tylko o miejscach, które sprawiają, że Nowy Jork jest niepowtarzalny. Opowiada również o instytucjach, które tworzą jego specyfikę i o ludziach, bez których nie mogłoby ono powstać. Łączy wszystko w jedną, niezwykłą opowieść, która nie wyczerpuje naszej ciekawości, a wręcz przeciwnie: zachęca do dalszego, samodzielnego odkrywania. Dzięki temu bezduszne dotychczas drapacze chmur stają się bardziej ludzkie. Monumentalny, budzący podziw Most Brookliński odkrywa swoją niezwykłą, okupioną ludzkim cierpieniem historię. Grand Central przypomina, że istnieje dzięki Pennsylvania Station, która padła ofiarą „największego aktu wandalizmu w historii miasta”, ratując tym samym swoją młodszą siostrę. Rittenhouse wydobywa też z ukrycia Roberta Hammonda, autora jednego z najwspanialszych przykładów rewitalizacji na świecie: Parku High Line. Daje głos imigrantom, bez których nie powstałaby niesamowita dzielnica krawiecka. Wchodzi między półki księgarni Strand i pokazuje jej twórców, Benjamina Bassa, jego wnuczkę Nancy i syna Freda. Za każdą instytucją i każdym budynkiem stoi w tej książce człowiek, a każdy budynek i każda instytucja tworzy ludzi.
„Nowy Jork. Od Mannahatty do Ground Zero” zasługuje na uwagę nie tylko ze względu na obszerną wiedzę autorki. Wartością pracy jest przede wszystkim zaangażowanie i widoczna fascynacja autorki Nowym Jorkiem. Jak podkreśla Rittenhouse, książka ma pomóc jej oswoić miasto, dlatego odkrywa je razem z czytelnikiem. Jej narracja wciąga w ten niezwykły spacer lepiej niż najlepsza powieść. Atutem książki jest zabieg polegający na pośrednim oddaniu głosu obywatelom miasta. Rittenhouse cytuje gazety, prace naukowe, czerpie informacje od mieszkańców, przewodników i wykładowców. Daje również głos zwykłym ludziom, twórcom, pracownikom instytucji i autorom przedsięwzięć, które są bohaterami książki. Jednocześnie nie narzuca odbiorcom swoich uczuć. Możemy odkrywać Wielkie Jabłko z autorką jednocześnie samodzielnie przeżywając zachwyt lub przerażenie jego rozmiarem, tempem czy też nieuchwytnością. Każdy z nas może samodzielnie ocenić, czy Magdalenie Rittenhouse udało się uchwycić choć odrobinę tego niedającego się opisać miasta.