15 lutego 2013

„Nie wymagaj za wiele od mężczyzny”

Od mężczyzny zbyt wiele wymagać nie można. Więcej wymagać można od niemal każdej kobiety, choć zdarzają się wyjątki potwierdzające tę szlachetną regułę. Fabuła „Krwawej zemsty” potwierdza te dobrze znane z powieści Chmielewskiej prawdy.

 

Akcja najnowszej powieści Chmielewskiej rozgrywa się – podobnie jak perypetie bohaterów „Lesia” – w środowisku pracowników biura projektowego, które działa prężnie, niepomne ograniczeń, jakie przynosi szalejący, także w branży budowlanej, kryzys. Zamiast kryzysu szaleją tutaj namiętności – pożądanie, miłość, zazdrość, zdrada i pragnienie zemsty.

 

Erotyczne perypetie bohaterów wybijają się w „Krwawej zemście” na pierwszy plan. Sprawczynią zamieszania staje się Emilka, zwana złośliwie – przede wszystkim przez zainteresowane jej poczynaniami kobiety – Kręcidupcią. Ten „artystyczny pseudonim” mówi właściwie wszystko o sposobie uwodzenia, jaki owa niewiasta stosuje wobec otaczających ją mężczyzn, najczęściej żonatych. Przedmiotem tytułowej zemsty staje się właśnie Emilka, a tak naprawdę – pewna część jej ciała… To ją próbują „uszkodzić” bohaterki, którym odebrała mężów i potencjalnych kochanków.

 

W „Krwawej zemście” znaleźć można wszystko, do czego Chmielewska przyzwyczaiła swoich czytelników i wielbicieli. W centrum wydarzeń znajdują się dwie przyjaciółki, które nie tylko plotkują i toczą długie (czasami: zbyt długie) dysputy, lecz także wypijają sporo różnych trunków. One także – jak to u Chmielewskiej najczęściej bywa – okazują się silniejsze i mądrzejsze od mężczyzn. Styl utworu skrzy się znanym dobrze poczuciem humoru, napięcie dawkowane jest już od prologu powieści (choć później nieco słabnie), a obserwacje psychologiczne dotyczące relacji męsko-damskich okazują się nie tylko dowcipne, lecz także trafne. Fabułę „Krwawej zemsty” spina klamra, podkreślająca walory kompozycyjne utworu.

 

I właśnie w tych walorach tkwi pewien problem… Dotyczy on nie tyle powtarzalności motywów, co pewnej przewidywalności związanej z konstrukcją postaci, ich językiem i dialogami. A może – jak twierdził nieoceniony inżynier Mamoń – najbardziej podoba nam się to, co już znamy? Mimo to „Krwawa zemsta” sprawdza się świetnie jako rozrywka na długie zimowe wieczory. I może niczego więcej wymagać od niej nie trzeba…

Książki, o których pisał autor

Czytelnicy, tej recenzji oglądali także