Recenzja
Porządek światowy
Kissinger. Guru dyplomacji, doradca amerykańskich prezydentów. Nazwisko znane każdemu badaczowi i studentowi stosunków międzynarodowych. Autor, którego opinie odbijają się szerokim echem nie tylko w hermetycznym świecie ministrów spraw zagranicznych, podjął się praktycznie niemożliwego wyzwania. Odpowiedzi na pytanie jakie były, są i będą porządki światowe. Dlaczego porządki? Kissinger twierdzi bowiem, że nigdy nie było jednolitego, globalnego ładu. Odmienne doświadczenia historyczne, różne wizje państwa, rola religii i ideologii uniemożliwiały stworzenie jednolitej koncepcji. Centrum świata, w zależności od państwa, rozciągało się od Kyoto do Londynu. Barbarzyńcami mogli być i Europejczycy, jak i Chińczycy. Niewiernymi zaś chrześcijanie czy muzułmanie. Wszystko zależy od perspektywy.
Z tego względu, autor postanowił dokonać całościowej syntezy historii państw, regionów, kontynentów, przy jednoczesnym uwzględnieniu przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Zadanie karkołomne i niewykonalne, które niestety odbiło się na jakości analiz. Bieg przez wydarzenia w Europie, Azji i na Bliskim Wschodzie, nie pozwala dostrzec szczegółów i kolorystyki tych mniej istotnych graczy. A jednak formalnie równych. Powoduje to, że z książki dowiemy się, iż Odsieczą Wiedeńską dowodził Eugeniusz Sabaudzki. Jan III Sobieski nawet nie zaistniał na kartach historii pisanej przez Kissingera. Kraje, o kompleksowej i długiej tradycji państwowości, takie jak Iran, Indie czy Chiny, pozostają zbadane powierzchownie, co nie pozwala zrozumieć ich trudnych i pokrętnych losów. Jest to o tyle zaskakujące, że Kissinger zna doskonale specyfikę chociażby Chin. Uczestniczył i tworzył podwaliny dla tzw. dyplomacji ping-pongowej.
Świat autora jest zupełnie jednowymiarowy, z całkowitą hegemonią i prymatem Stanów Zjednoczonych, ucieleśnieniem idei Manifest Destiny. Motywacje innych graczy są niejasne, mniej istotne w kontekście budowania globalnego ładu. Chociaż, Kissinger ze znaną sobie wnikliwością przedstawia poszczególne wyzwania przed jakim staje rząd największej gospodarki świata.
W „Porządku światowym” brakuje tego co było największym atutem „O Chinach”, czyli opisu osobistych doświadczeń autora. Przedstawienie dyplomacji od kuchni zdecydowanie lepiej pozwala zrozumieć mechanizmy rządzące tymi, którzy właśnie ład czy łady światowe tworzą.
Książka jest niewątpliwie lekturą obowiązkową dla wszystkich tych, którzy chcą zrozumieć na czym polega ład westfalski i poznać historie poszczególnych kontynentów. Brak wielogłosu różnych aktorów na scenie międzynarodowej powoduje, że „Porządek światowy” pozostaje raczej doskonałym zapisem teoretycznym, kolejną pozycją wartą wzmianki w debacie akademickiej, nie pozwalającą jednak zrozumieć złożoności otaczającego świata.