Recenzja
Wieje Szarkijja
Chociaż walczyli o niepodległość w 1948 roku, brali udział w wojnie Yom Kippur, od pokoleń mieszkali na terenie Izraela, nadal nie są jego pełnoprawnymi obywatelami. Mimo, że wierzą w Allaha, wypełniają 5 filarów islamu, są pogardzani przez Arabów i zapomnieni przez Palestyńczyków. „Obcy” na własnej ziemi. Beduini z pustyni Negew.
Przetrwali Imperium Osmańskie, brytyjski kolonializm i kolejne konflikty zbrojne. Nawet natura ze swoim niszczycielskim, gorącym wiatrem, który wysusza plony, zabija zwierzęta i ludzi, nie zaburzyła ich rytmu życia. Od Szarkiji straszniejsze są bowiem powtarzające się codziennie wyburzenia. Beduini jednego dnia rostawiają swój dobytek, by kolejnego rozjechały go gąsienice buldożerów. Władze nie patrzą na pożółkłe papiery dotyczące własności ziemi wystawione na długo przed rokiem 1948. Powtarzają swój rytuał, wysiedlając tych, którzy nie mają dokąd pójść. A na zabranej ziemi sadzą lasy piniowe. Śródziemnomorskie drzewa, które nigdy nie rosły na Negewie.
Townshipy to miasta tych, którzy przestali walczyć o życie na pustyni. Ciasne, duszne, często bez podstawowej infrastruktury, z najwyższymi w Izraelu wskaźnikami przestępczości i bezrobocia. Miały być rozwiązaniem na asymilację Beduinów, a stały się symbolem beznadziei i braku wolności. Piekłem oddalonym od pustyni, ziemi rodzinnej.
Hura, modelowe miasto, doskonały przykład integracji Beduinów, obwieszczany w izraelskich mediach. Rzekome spełnienie wizji socjologów i naukowców. Dlaczego więc chłopak z tego miejsca dokonał ataku terrorystycznego na dworcu w Beer Szewie? Dlaczego wokół tej historii narosło tyle teorii spiskowych? Smoleński nie boi się zadawać niewygodnych pytań. Udziela też głosu beduińskim kobietom, czyli tym, które z założenia nie mają prawa mieć swojego zdania. I choć to one również kształtowały historię pustynnego ludu, zawsze stoją z boku, milczące i nieobecne.
Wieje Szarkija jest napisana z dystansem, bez nadmiernych emocji i tkliwości. To właśnie w tych niedopowiedzeniach kryje się prawdziwa bezradność mieszkańców Negewu. W tej ciszy można usłyszeć ryk buldożerów niszczących osady Beduinów, poczuć wszechobecną beznadzieję. Reportaż Pawła Smoleńskiego wdziera się niczym gorący, pustynny wiatr w sumienie współczesnego państwa Izrael. Jest opowieścią tych, których nikt nie chce wysłuchać. Bo kto by zwracał uwagę na dawny, nomadyczny lud pustyni?