Recenzja
Rzeka czasu
Gdyby w formie książkowej połączyć serie „Wally poznaje historię świata”, „Strrraszna historia” i „Był sobie człowiek” to mogłoby powstać coś takiego jak „Rzeka czasu” – najnowszy wielki (dosłownie) album wydawnictwa Dwie Siostry. Jej autor, Peter Goes, zabiera czytelników w podróż śladami historii naszej cywilizacji, która została przedstawiona w formie niekończącej się rzeki, jej źródłem jest Wielki Wybuch sprzed przeszło 13 miliardów lat, a ujściem… ale o tym za chwilę.
W trakcie spływu autor przedstawia cykl powstawania naszej planety, wymarłe zwierzęta, rozwój wielkich cywilizacji, zdradza tajemnice miast, przybliża losy m.in. Inków, Azteków, Imperium Osmańskiego, opisuje okresy historyczne, tworzenie się ruchów politycznych, odkrycia geograficzne i powstawanie technologii. Po raz kolejny Wydawnictwo Dwie Siostry publikuje książkę niezwykle wartościową, pięknie wydaną, w dodatku dostosowaną treściowo do polskiego odbiorcy, gdyż przy każdej możliwej okazji zawiera wątki dotyczące historii naszego kraju. Natomiast ponownie rodzi się pytanie, na ile ona może być atrakcyjna dla młodego odbiorcy, w końcu jemu dedykowane są publikacje Dwóch Sióstr.
Odpowiedź wydaje się prosta – „Rzeka czasu” to dobry pomocnik do opowiadania dziecku o historii świata, porządkujący chronologicznie i tematycznie zarys dziejów. Z samej lektury książki młody czytelnik nie wyciągnie zbyt wiele informacji, treści w niej zawarte są bardzo konkretne, krótkie, zwięzłe, nie są infantylne i na siłę wygładzane. Jeśli zaś „Rzeka czasu” trafi w ręce rozsądnego rodzica, który potrafi poświęcić dziecku swój czas i razem z nim będzie odkrywać kolejne strony książki, taka kooperacja może obrodzić w wiele godzin doskonałej i pouczającej zabawy. Zwłaszcza, że wśród miniaturek znajduje się wiele ukrytych, niezrozumiałych dla dzieci odniesień kulturowych, jak choćby fragment obrazu Friedricha obok wzmianki o romantyzmie. Peter Goes stworzył fantastyczne narzędzie do wspólnego poznawania historii świata, dla dziecka po raz pierwszy, dla dorosłego zaś na nowo.
Skąd porównanie do „Wally’ego”? Otóż na wielkoformatowych planszach (książka zdecydowanie nie należy do grupy „kieszonkowe”), wokół wspomnianej rzeki, znajduje się wiele miniaturowych symboli, portretów, budynków związanych z opisywaną epoką. Książkę zatem można czytać, oglądać, analizować i wielokrotnie do niej wracać, za każdym razem odkrywając nowe szczegóły.
Wracając do ujścia rzeki. Jest ono bardzo symboliczne, przedstawia ludzi malujących jej dalszy bieg. Ostatnia plansza to apel do odbiorcy, że w jego rękach, w obliczu napięć politycznych i ogromnych zmian klimatycznych, leży dalszy los naszej planety. Przez tę ostatnią stronę książka nabiera nie tylko wymiaru naukowo-rozrywkowego, ale również społecznego.