Recenzja
Mistrzyni Ćwierciakiewiczowa – recenzja książki Manueli Gretkowskiej
Gretkowska zaczyna swoją powieść od protestanckich przodków Bachmanów i legendy o Bachu, komponującym z pomocą żony, wariacje Goldbergowskie, podczas przejazdu przez rodzinną miejscowość von Bachmanów, Ale Lucy urodziła się już w Warszawie w 1826 roku.
Pisarka zdecydowała się na sprawdzoną, w historii Osieckiej i Giedroycia, formułę opakowania faktów historycznych własnymi domysłami o życiu Ćwierciakiewiczowej. A jednak ta metoda mnie nie przekonuje, ponieważ cały czas się zastanawiałem, czy rzeczywiście tak było i czy Gretkowska ma prawo podsuwać nam fabułę, opartą, na czasem nie sprawdzonych faktach, jak ten o gorzkiej miłości na koniec życia. Autorka opisała w „Mistrzyni” upadek dzielnej kobiety, która przez miłość i zdradę, traci wszystko co wypracowała przez lata ciężkiej pracy. Czy powodem jej upadku jest niefortunna miłość do młodzieńca, czy może jednak ten paszkwil na swoje panny do towarzystwa, które opisała z najgorszej strony – 36 panien przewinęło się przez jej dom przy Królewskiej 3, przez 16 lat służby – wyzywa je od głupich, skąpych, nazywa niezgrabnymi, wstrętnymi, starymi pannami, latawcami, złodziejkami, ladacznicami. Protekcjonalnym tonem mściwie komentuje zachowanie tych prostych dziewczyn, co oburzyło czytelników.
I tylko można zadać sobie pytanie, czy autorka polubiła swoją bohaterkę? Wydaje się, że jeśli tak było, to jest to miłość trudna i ukazując epizod z życia Lucy, Manuela postarała się złagodzić trudny charakter kobiety, której przeznaczeniem było pouczać i krytykować co tylko się da. Ta niezwykła kobieta wyznaczała standardy we wszystkich aspektach codziennego życia, pod koniec XIX wieku, a niepisanym zwyczajem tamtym czasów w Polsce, było ofiarowanie nowożeńcom „Pana Tadeusza” wraz z książką Lucyny Ćwierciakiewiczowej „Podarunek ślubny”.
Autorka raczy nas też wskazówkami i poradami, a to na wybuchający ząb (kapustą obłożyć), a to przepisem na faszerowanego indyka.
Lucy jest już niemłodą, wyraźnie otyłą kobietą, uznaną za wyrocznię w wielu dziedzinach życia, szanowaną i podziwianą, ale czy lubianą? Kobieta w sile wieku zdaje się być zauroczona młodym aktorem Adamem Konckim. Dwukrotnie zamężna, pod koniec życia pragnie zakosztować jeszcze przywiązania młodego mężczyzny i choć sama czuje niestosowność własnych pragnień, brnie w uczucie, starając się odpędzić śmieszność i niestosowność całej sytuacji, ale przecież jest kobietą nowoczesną i na tyle sławną i pewną siebie, że przestają ją obchodzić konwenanse. Gretkowska na tym przykładzie, jakby chciała nam powiedzieć, że przecież niezależnie od wszystkich okoliczności, każda kobieta ma prawo decydować o swoich uczuciach i nie powinniśmy oceniać jej postępków. Lucy to prekursorka walki o prawa kobiet, czego autorka „Mistrzyni”, jest jak wiemy mocną zwolenniczką.
A do tego dostajemy panoramę życia XIX-wiecznej Warszawy, z rosyjskimi zaborcami, Modrzejewską i Prusem, który jawi się Gretkowskiej niczym klasyczny dziaders, zachwycony Ćwierczakiewiczową, a z drugiej strony krytykujący jej postępowanie.
Lucy pracowitość i przedsiębiorczość odziedziczyła po swoich protestanckich przodkach. Mając 18 lat wychodzi za mąż za ziemianina Feliksa Staszewskiego, dzięki czemu od podszewki poznaje realia wiejskiego życia, brud i brak higieny, jednak zdrady męża szybko zakończyły to małżeństwo. Po raz drugi wychodzi za mąż za Stanisława Ćwierciakiewicza, pracownika biura paszportowego w Warszawie. Pierwszą książkę wydaje w 1858 roku, za pożyczone pieniądze i opisuje tam przepisy na domowe konfitury, ale to wydane dwa lata później „365 obiadów za 5 złotych” są kamieniem milowym jej sukcesu. Lucyna staje się sławna, choć krytykuje wszystko i wszystkich, jest zapraszana na bale, przedstawienia i przyjęcia. Poznajemy ją w rozkwicie kariery – jest nieznośna, wymagająca, piętnująca brak przedsiębiorczości, oraz wszechobecną głupotę. Potrafi wywołać skandal w katedrze i postawić się arcybiskupowi Felińskiemu, przeklinając go do trzeciego pokolenia, choć to przedstawienie, jawi się nam jako demonstracja przeciwko przypisywanym jej konszachtom z rosyjskimi zaborcami.
Zakochuje się w aktorzynie i testując nastroje otoczenia, brnie w to uczucie, a starając się wylansować swojego podopiecznego, pisze sztukę teatralną i nie zważając na krytyczne uwagi fachowców, oraz koszty, wystawia swoje dzieło na teatralnych deskach. Adam Koncki jest młodym aktorem, który daje się wciągnąć w skandaliczny związek. Lucy szarżuje z tym uczuciem i pomimo że kibicujemy tej wyzwolonej kobiecie, całe życie starającej się walczyć o niezależność kobiet, to jednak ten epizod ją ośmiesza, a kupowanie sympatii mężczyzny, temu drugiemu chwały również nie przysparza.
To już druga w krótkim czasie biografia tej dzielnej kobiety. W 2018 roku ukazała się „Pani od obiadów. Lucyna Ćwierciakiewiczowa. Historia życia” Marty Sztokfisz, co w czasach walki o prawa kobiet, stawia Lucynę w pierwszym rzędzie bojowniczek.
Manuela Gretkowska wykazała się sporą odwagą opierając swoją książkę nie na latach sukcesów i początkach sławy Ćwierczakiewiczowej, lecz na niefortunnym epizodzie z przystojnym chłopakiem, który nie wiadomo czy w ogóle się wydarzył. Upadek mistrzyni jest okazją do wykrzyczenia w ostatnim zdaniu książki ostrzeżenia dla tych wszystkich współczesnych, lekceważących prawa kobiet.