Łapa w obiektywie
Najpierw zobaczyłem w wizjerze cień, potem dłoń niebezpiecznie szybko zbliżającą się do obiektywu.
Najpierw zobaczyłem w wizjerze cień, potem dłoń niebezpiecznie szybko zbliżającą się do obiektywu.
Mariusz Szczygieł dokonał rzeczy monumentalnej. Wraz ze swoim zespołem przekopał się przez publiczne i prywatne księgozbiory, poszukując wszelkich śladów reportaży, które ukazywały się od początku ubiegłego wieku. Mimo iż, jak sam przyznaje we wstępie do „Antologii 100/XX”, nie było to łatwe, gdyż wczesne reportaże ukazywały się raczej w gazetach, niż w formie książkowej, efekty są imponujące. Ponad 1600 stron, dwa tomy, trzy kilogramy i stu autorów, w tym tak nieoczywiste nazwiska jak Zofia Nałkowska, Wanda Wasilewska czy Jerzy Urban. Wagi (nomen omen) tego wydarzenia nie da się przecenić, zwłaszcza, że Szczygieł zdecydował się zejść z utartej ścieżki i wybrać reportaże nieoczywiste, zapomniane, niezbyt kojarzone ze swymi twórcami. To zdecydowanie jedno z najważniejszych wydarzeń literackich 2014 roku, nie tylko z dziennikarskiego punktu widzenia.
„Podróże Misia Kazimierza" - kolejny tom zabawnej i ciepłej powieści dla dzieci autorstwa Pauliny Wilk - pisze Monika Janusz-Lorkowska.
Jeden z literackich magazynów ogłosił konkurs na opowiadanie. Ponad pół tysiąca ludzi nadesłało swoje słowne cacka. Zdumiewające, że w kraju postępującego wtórnego analfabetyzmu aż tyle osób próbuje pisać.
Czasem w kawiarniach spotykano się, żeby porozmawiać o sprawach ważnych dla literatury, ale jednak częściej – żeby wymienić plotki, dowcipy, komentarze i anegdoty.