Obłęd perfekcji
Jedna z najlepszych powieści Bernharda „Korekta" pierwszy raz po polsku - pisze Marcin Kube.
Jedna z najlepszych powieści Bernharda „Korekta" pierwszy raz po polsku - pisze Marcin Kube.
Brooklyn, ulewa, która kąpie przechodniów i ulice zamienia w bystre rzeki. Krajobraz apokaliptyczny dla butów, ubrań i zawartości plecaków, a jednak piękny, aż chciałoby się wypłynąć w te kałuże i pluskać jak dziecko. Ale w bystrych rzekach ulic nie bawią się bystre dzieci, bystre dzieci bawią się zupełnie inaczej.
Do zbudowania przejmującej fotograficznej opowieści fotograf czasem jest zupełnie niepotrzebny. Tylko by przeszkadzał.
W średniowieczu sprawa była prosta. Jeśli ktoś coś pisał, malował lub komponował, to nie przychodziło mu do głowy, żeby się pod swoim dziełem podpisywać. Nie autor był ważny, lecz odbiorca, a odbiorcą był Bóg. Stąd zamiast podpisu funkcjonowała czasami - spopularyzowana przez jezuitów - fraza „Ad maiorem Dei gloriam”, czyli ku większej chwale Bożej.
Dwie i pół godziny, tyle zajęło mi to w tym roku. Krócej się nie dało, a postanowiłem to zrobić metodycznie, film po filmie, wszystko przestudiować. Kupiłem sobie nawet w tym celu trzy kolory flamastrów.