To, co zakazane, zawsze znajdowało swoje miejsce w sztuce. Literatura nigdy nie stroniła od tematów, które balansowały na granicy tabu bądź wyraźnie ją przekraczały. Kazirodztwo, sadomasochizm, wszelkiego typu parafilie i cała rzesza innych zjawisk (każdy znajdzie coś dla siebie!), które spędzały sen z powiek strażnikom moralności, zawsze były obiektem zainteresowania pisarzy. Zarówno grafomanów, jak i tych wielkich. Niektórym, jak Markizowi de Sade, sprośności utorowały drogę do kanonu światowej literatury.
„Na tej przypadkowej planecie jesteśmy samotni. Między wszystkimi otaczającymi nas formami życia żadna, poza psem, nie zawarła z nami przymierza” – zauważył belgijski dramaturg Maurice Maeterlinck. „Ludzi można z grubsza podzielić na dwie kategorie: miłośników kotów i osoby poszkodowane przez los” – skontrował go arcymistrz paradoksu Oscar Wilde.
„Sonety” zajmują szczególne miejsce w twórczości Williama Shakespeare’a. Ten jedyny tom wierszy lirycznych najwybitniejszego dramaturga nowożytności od momentu swojego powstania rodzi tyle pytań i teorii, ile nagromadziło się wokół ubogiej w fakty biografii mistrza ze Stratfordu. Można powiedzieć, że „zagadka Sonetów” spędza sen z powiek szekspirologom nie mniej niż zagadka samego Shakespeare’a. O „Sonetach” – przy okazji wydania wraz z interpretacją Marka Kondrata – opowiada Jakub Nikodem.
Jak donosi prasa, krakowska prokuratura przesłuchała Bronisława Maja. Trudno jej się dziwić, ostatecznie przesłuchiwanie Bronisława Maja jest prawdopodobnie jedną z najprzyjemniejszych czynności, jaka się może w życiu przydarzyć.
Jarosław Mikołajewski w „Rzymskiej komedii” stwierdza, że Rzym jest rzeczą wielką, a więc każda pisząca osoba czuje w jego obliczu twórczy zew. Włochy także są rzeczą wielką i w zrozumiały sposób inspirują. I to nie tylko tych, nad którymi wisi świadomość, że wszystko już zostało przez kogoś opisane, że Goethe, że Iwaszkiewicz... Napełnia natchnieniem także pisarzy, którzy brawurowo posługują się brzytwą Ockhama i – rach, ciach – bez Standhala z Herbertem – wchodzą prosto we włoskie światło, by spałaszowawszy miskę spaghetti, ot tak, napisać o tym bestseller.