Czytam „Wschód” Andrzeja Stasiuka i wracają do mnie pytania, na które już szukałem odpowiedzi, które mnie dręczą i od których nie potrafię się uwolnić... Czym jest Wschód? Gdzie się Wschód zaczyna? Na ile Wschód to geografia, na ile mentalność, inność? Jestem ze Wschodu i duszę mam całą unurzaną w tym Wschodzie, nie liczcie więc Państwo na mój obiektywizm.
Nie lubię okazji, ale że dziś Światowy Dzień Książki, napiszę parę słów o tym, dlaczego czytam i co się stało z tą całą literaturą.
Gdzieś pomiędzy Koninem a Poznaniem jest jedno z najważniejszych miejsc dla polskiej fotografii.
Świeżo upieczony noblista Patrick Modiano twierdzi, że od pół wieku pisze wciąż tę samą powieść. Wydana właśnie po raz pierwszy po polsku „Perełka” to wrażenie potwierdza, bo odnajdujemy w niej cechy charakterystyczne dla stylu francuskiego pisarza: dystans, precyzję, lakoniczność i atmosferę egzystencjalnego tąpnięcia. Przede wszystkim jednak jest to kolejna próba odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób przeszłość nas definiuje i jak sami ją stwarzamy.
Ponieważ ziemia jest wielka, a żywot człowieczy krótki nad wyraz, zachodzi potrzeba pisania o szlakach wartych uwagi dla czytelników roztropnych a dziwów świata ciekawych. Ostatnie dzieła tyczące się miejsc osobliwych powstały przed ponad stu laty i nikt od tamtych czasów w krainy cudowne się nie zapuszczał. Atoli ja, drogi czytelniku, przedstawiam ci szlaki zapomniane, a drzewiej licznie uczęszczane. Sama wprawdzie nic z rzeczy tutaj opisanych na oczy nie widziałam, ale korzystam z dzieł mężów wielce zacnych, przeto o prawdziwości ich słów wątpić nie można.