Miłosz Waligórski slawista, hungarysta i poeta w rozmowie z Sabiną Misiarz-Filipek opowiada o pracy tłumacza, burzliwej historii powstawania antologii „Serce i krew” oraz o tym, co łączy nas ze Słowakami, Węgrami i Serbami.
Czołówka listopadowej listy bestsellerów pokazuje różnorodność polskiej literatury w pełnej krasie, a jednocześnie jej czytelniczą siłę, bo nasi autorzy nie dopuścili na podium najnowszej powieści Dana Browna, a przecież na całym świecie jego „Inferno” od razu wspięło się na szczyty. My jednak chętniej czytamy swoje.
Nad obydwoma książkami unoszą się te same duchy i słowa z przeszłości (szczególnie zielone i anarchiczne błogosławieństwo Thoreau); obydwa dukty, którymi kroczą autor i autorka pokonywane są niespiesznie. Nawet podtytuły brzmią prawie identycznie: „Opowieści wędrowne” i „Opowieści o wędrówkach” i narracje wiodą nas z miasta w pola, skały, łąki, między drzewa, na pustynie.
Język - to narząd smaku. Ale i narząd umożliwiający mówienie o smaku. Od kiedy w naszym kraju pojawiły się nowe smaki, nowe kuchnie, nowe przyprawy - a za nimi i nowe potrawy - pojawiły się też nowe sposoby mówienia i pisania o jedzeniu.
"Weźmy »Zbrodnię i karę« i przeróbmy ją na rock and rollową piosenkę" – nawoływał w latach 60. Lou Reed, lider zespołu Velvet Underground, poeta wykorzystujący siłę i bezpośredniość przekazu muzyki rockowej. Jego literackimi wzorami byli, poza Dostojewskim, tacy pisarze jak Raymond Chandler, William S. Burroughs i Edgar Allan Poe. Bohaterami swoich opowieści-piosenek, uczynił nowojorskich wyrzutków, ćpunów, transwestytów i dewiantów, nawiązując do tradycji literackich swoich idoli.