Recenzja
438 dni. Nafta z Ogadenu. Wojna przeciw dziennikarzom
Poprzedni rok był jednym z krwawszych w historii współczesnego dziennikarstwa: według CPJ (Comitee to protect Journalists) tylko w 2015 zginęło 72 dziennikarzy, a 199 było przetrzymywanych w więzieniach.
438 dni jest właśnie hołdem złożonym wszystkim tym, którzy decydują się przedstawić pełen obraz z miejsc ogarniętych konfliktem, niedostępnych i czasami zupełnie nieznanych szerszej publiczności. A także tym, którzy nie ulegają naciskom, opisują zbrodnie i nadużycia reżimów, płacąc za to nie raz najwyższą cenę.
Ogaden, prowincja w Etiopii zamieszkiwana w większości przez Somalijczyków, jest jednym z bardziej tajemniczych i zamkniętych przed cudzoziemcami regionów, skąd jedynie docierają szczątkowe informacje, w tym głównie o ludobójstwie. W takim miejscu prowadzi swoją działalność jedna z większych szwedzkich spółek: Lundin Petroleum. Niejasne interesy, kontrowersyjna rola przedsiębiorstwa podczas konfliktu w Sudanie i powiązania z najwyższymi szczeblami władzy (szef MSZ zasiadał w jej zarządzie) mogłyby równie dobrze stanowić kanwę kryminału. Dwóch szwedzkich dziennikarzy-freelancerów, Martin Schibbye i Johan Persson, decydują się poznać prawdę z pierwszej ręki. W 2011 roku, wraz z antyrządową partyzantką nielegalnie przekraczają granicę etiopsko-somalijską.
Ich pobyt nie trwa jednak długo: zostają postrzeleni i schwytani przez etiopską armię. Reportaż o Ogadenie przeradza się w świadectwo, jak bardzo w XXI wieku nadal potrzebujemy wolności słowa i niezależnego dziennikarstwa. I przykrą prawdą, że wzrost gospodarczy staje się ważniejszy niż fundamentalne wartości, a więźniowie sumienia jedynie dyplomatycznym nuisant.
Etiopia przedstawiona w książce to karykaturalna wizja Orwellowskiego roku 1984. Więzieni przez wojsko dziennikarze, pod lufami karabinów, zmuszani są do odgrywania scenki z rzekomego schwytania, aby mogła to wszystko uwiecznić ekipa telewizyjna. Tymczasowy areszt i przygotowania do procesu są kolejną ponurą farsą, w której głównym dowodem są inscenizowane sceny. Kraj, w którym głównym obowiązkiem więźniów jest oglądanie przemów przywódcy, a budowa tamy narodową chlubą.
Proces przeciwko Martinowi i Johanowi jest procesem przeciwko całemu dziennikarstwu, wolności słowa i walce o prawdę. Mowy oskarżonych i obrońców stają się świadectwem tego co w tym zawodzie jest najważniejsze: odwaga, próba bezstronności i po prostu ludzka uczciwość.
438 dni to także przejmujący zapis codziennej, więziennej i mocno brutalnej rzeczywistości, w której czeka się czasem na cudzą śmierć, aby móc przejąć miejsce do spania. Książka jest dokumentacją wszystkich najpodlejszych i najszlachetniejszych ludzkich odruchów.
Obowiązkowa lektura dla każdego, kto chce zrozumieć rolę dziennikarstwa we współczesnym świecie.