15 grudnia 2015

Cyklon

„Cyklon” to lektura niewątpliwie trudna, tajemnicza, a czasami niejasna i niezrozumiała. Bo jak opisać jeden z najbardziej zamkniętych krajów, w którym decyzje podejmowane są za radą astrologów, a świat realny współistnieje ze światem magicznym? Miejsce, w którym występuje ponad 130 mniejszości etnicznych, od cyganów morskich po łowców głów, Wa? Państwo, w którym wystarczy odłączyć na jeden dzień dostęp do sieci, aby zatuszować niewygodne dla władzy wydarzenia?

Książka jest z pewnością bardziej dziełem literackim niż rzetelnym studium historii Birmy. Autorowi wręcz zarzucano poważne błędy merytoryczne i niedopatrzenia. Jednak to nie obiektywne dane pozwalają poczuć duszną i mroczną atmosferę tego państwa, w którym okrutną władzę na równi sprawuje junta i natura. Birma widziana oczami Muszyńskiego zaskakująco przypomina fikcyjne Macado ze Stu lat Samotności. Jest to świat, w którym mity przeplatają się z faktami. A decyzjom wagi państwowej, jak przeniesieniu stolicy do Naypyidaw, towarzyszą niezwykłe wydarzenia. Po kawalkadzie genseków do nowej stolicy (wybranej z pomocą niezawodnych astrologów), rusza kolumna tłustych i czarnych szczurów. Rewolucja szafranowa wywołuje fale protestów, padają strzały i pierwsi zabici, w tym mnisi. Zszarganie świętości przynosi przerażającą karę: w kraj uderza cyklon Nargis, odbierając życie 140 tysiącom niewinnych ludzi. Rok po tych wydarzeniach, do byłej stolicy dociera autor, jako jeden z trzech cudzoziemców. Birma ma fatalną prasę, a rzeką spływają jeszcze ciała ofiar cyklonu. Nocne wycieczki po Rangunie, kiedy zasypia rozum, pozwalają poznać prawdziwe oblicze tego miasta, „apokalipsy za dwa dwieście z Berlina” . Najbardziej wartościową, oprócz rozmów, część książki stanowią właśnie opisy z podróży po kraju, który ukształtował twórczość Orwella. Relacja z wyprawy do ostatniej, na wpół mitycznej wioski w Birmańskich Himalajach, zaciera granice pomiędzy tym co ulotne, a wieczne.

Autor nie szuka jasnych i precyzyjnych odpowiedzi. Prawda ma w „Cyklonie” różne oblicza: muzułmańskiej mniejszości Rohinghya, buddyjskich nacjonalistów, majora-dezertera, który wyjawił najpilniej strzeżone tajemnice, opozycjonistów; a także ludzi z centrum i peryferiów. Wykrzyczana, wyszeptana, a równie często przemilczana. Coraz ważniejsza po ostatnich wyborach w Birmie…

 

 

 

Książki, o których pisał autor

Czytelnicy, tej recenzji oglądali także