13 lipca 2015

Niespełnione nadzieje, stracone złudzenia

„Rosyjska inteligencja” Andrieja Siniawskiego to akt oskarżenia wobec rosyjskich dysydentów początków rosyjskiej transformacji. I przejmujący opis społeczeństwa, które za konieczne odstąpienie od „budowania komunizmu” zapłaciło terapią szokową o wiele bardziej krzywdzącą niż Polska.

Siniawski był rosyjskim pisarzem, znanym polskim czytelnikom choćby z książki „Opowieści fantastyczne”. Publikowane na Zachodzie teksty sygnował pseudonimem Abram Tertz. W latach 60. XX w. został skazany w pokazowym procesie na siedem lat kolonii karnej „za szkalowanie państwa radzieckiego za granicą”. Po wyjściu na wolność wyemigrował na Zachód, gdzie ścierał się Aleksandrem Sołżenicynem.

Rosja początku lat 90. XX w. rozczarowała ex-dysydenta. Nie mógł on pogodzić się z faktem, że znaczna część społeczeństwa za radykalne reformy rynkowe płaci upodleniem i nagłą pauperyzacją. Zauważał, że w obrębie rosyjskiej inteligencji dokonał się podział na zasobną, zwykle moskiewską elitę intelektualną, często żyjącą w świetnej komitywie z nowo-starą władzą i na rzesze spauperyzowanych inteligentów.

Autor „Rosyjskiej inteligencji” skrupulatnie rejestrował powszechny upadek w nędzę, pojawienie się klasy nowobogackich, masowe bezrobocie, dewaluację, która pozbawiła rzesze Rosjan oszczędności, przyzwolenie na nihilizm etyczny jako konsekwencję gwałtownych przeobrażeń, pozorną modernizację na sposób zachodni, która wiązała się z przejmowaniem postradzieckiego rynku przez zagraniczny kapitał.

Siniawski konstatował powszechne wśród elit znieczulenie na bolączki „plebsu”. Cierpienia ludu przestały być interesujące dla rosyjskiej elity intelektualnej: „»Niech się pocą, szukają, sprzedają butelki i wynajmują swoje mieszkania«, powiedział z błogim uśmiechem Borys Zołotajkin, legendarny adwokat, który bronił dysydentów”. W tym samym czasie gazeta „Wek” cytowała Rosjan, którym transformacja przyniosła bezrobocie: „zazwyczaj żywimy się paszą dla zwierząt. Na śniadanie, obiad i kolację”.

Nic też dziwnego, że czas panowania Jelcyna do dziś postrzegany jest w Rosji jako czas „nowej smuty”. Choć to hipoteza, trudno przejść do porządku dziennego nad uwagami Michała Sutowskiego zawartymi we wstępie do „Inteligencji rosyjskiej”. Otóż Rosja Putina i popierający Putina Rosjanie nie byliby tacy sami, „gdyby nie szok traumatycznej transformacji lat 90., pogłębiony odwrotem zaangażowanych niegdyś inteligentów od działalności na rzecz społeczeństwa”. Szerokie przyzwolenie Rosjan na putinowski autorytaryzm może wprost wiązać się z „gniewem ludu-narodu” wobec jelcynowskiej wersji „demokracji liberalnej”.

Dociekania nad realiami transformacji ustrojowej w krajach postkomunistycznych nie są wyłącznie dziedziną historyków. Dotyczą wciąż niezakończonych procesów, których skutki będą trwać dobre dziesięciolecia. Dlatego niedawne polskie wydanie „Rosyjskiej inteligencji”, choć rzecz powstała w latach 90., stanowi publikację nader aktualną.

Książki, o których pisał autor

Czytelnicy, tej recenzji oglądali także