Recenzja
Totalnie nie nostalgia
Trudno powiedzieć o „Totalnie nie nostalgii” coś, co by mogło być uznane za odkrywcze. Powstało już na ten temat tyle recenzji, że pisanie kolejnej, wymieniającej zalety komiksu i chwalące kreskę Frąsia byłoby bezsensowne.
Bo tak: komiks jest dobry, rysunki są wyśmienite, scenariusz jest dobrze napisany. To po prostu dobra książka. Raczej warto się jednak zastanowić dlaczego jest ona taka ważna.
„Totalnie nie nostalgia” z pewnością przyczyniła się do tego, że w końcu (!!!) w mediach, na szeroką skale zaczęto mówić o komiksach. Bo to, że komiksy to nie tylko Superman i Batman to podobno rzecz powszechnie wiadoma, tylko tak naprawdę zupełnie nie uświadomiona. Bo wciąż, dla większości ludzi komiksy są dla dzieci.
Kilka lat temu mój wykładowca, starający się wtedy o profesurę stwierdził, że stawianie książki i komiksu w jednej grupie nazwanej „literaturą” to uwłaczanie jej. Komiksy dla wielu, naprawdę wielu osób to coś, co nie przystoi dorosłemu człowiekowi.
Tak więc, kiedy redaktor Nogaś opowiada i zachwala jakiś komiks dla dorosłych, to trochę się zmienia perspektywa tych wszystkich osób, które wcześniej powieści graficzne traktowały z przymrożeniem oka. I dobrze. W końcu!
Wanda Hagedon opowiedziała o swoim życiu, które w sporej części rozegrało się w komunistycznej Polsce. Tej brzydkiej, PRLowskiej, szarej Polsce, w które stało się w kilometrowych kolejkach do sklepu i w której dzieci bawiły się na podwórkach, a nie wpatrywały w telewizory. Autorka opowiada o swoich rodzicach, siostrach, dziadkach. Przytacza historie z życia rodziny, które ją ukształtowały. Historie, które bywają wstrząsające, ale bywają też i całkowicie normalne. Widać jednak, że praca nad tym komiksem, była dla autorki pracą poniekąd terapeutyczną, co pozwala uznać te publikację za szczerą, do cna prawdziwą i przez to wywierającą tak silne wrażenie. Zwłaszcza, że nie dzieje się w odległej Australii, Stanach Zjednoczonych czy jeszcze gdzie indziej, tylko na naszym rodzimym podwórku. To, że szkoła wygląda jak typowa, wszystkim dobrze znana tysiąclatka, dworzec odstrasza szarością i brudem, dokładnie tak jak dobrze znane nam dworce, a ojciec tyran, czy jego rubaszny kolega dziwnie przypominają osoby, które spotykamy na co dzień, stanowi właśnie wielką siłę tego komiksu.
Więc tak, „totalnie nie nostalgia” jest z pewnością ważnym, polskim komiksem.
Dlaczego? Bo autorom udało się odtworzyć realia polskiego komunizmu. Nie tylko na planszach ukazując codzienną przestrzeń, ale również w emocjach międzyludzkich i postaciach, które tak dobrze opisują role społeczne w tamtych czasach.
Jakiś czas temu moja mama, która nie sięgała wcześniej po powieści graficzne, zapytała mnie czy mam ten komiks, który tak chwalą w prasie, a po jego lekturze powiedziała: „Bardzo fajne, jakbym autorka była moją koleżanką z boiska. Masz może jeszcze jakiś komiks do polecenia?”