30 września 2015

Paskudna perełka

Ulubioną powieścią bohatera filmu „Sztuki wyzwolone”, trochę zagubionego w życiu trzydziestoparolatka, jest „Infinite Jest” Davida Fostera Wallace’a. Czy pierwsza wydana w Polsce książka amerykańskiego pisarza może zyskać taki status wśród naszego pokolenia X czy jakiejkolwiek innej publiczności?

Raczej nie, bo „Krótkie wywiady z paskudnymi ludźmi” dosyć trudno polubić, co jednak wcale nie jest zarzutem. Nagromadzenie osobliwych, okaleczonych życiowo postaci, z których każda zmaga się z jakąś traumą lub nałogiem, zagmatwany styl pełen neologizmów, skrótów i przypisów, a jednocześnie wielostylowość, po prostu nie składają się na przepis na ulubioną pozycję wielu czytelników. Książka ma za to pełnię praw i możliwości, by uzyskać miano kultowej. Legendą jest przecież jej autor, ikona amerykańskiego postmodernizmu, cierpiący przez wiele lat na depresję geniusz-samobójca.

Twórczość Wallace’a, zwłaszcza na podstawie jednej książki, trudno porównać do pisarstwa kogokolwiek innego. Niekiedy przezierają przez nią cienie Pynchona, Nabokova czy Bernharda, ale tylko po to, żeby po chwili się rozwiać. W krytyce kondycji współczesnego człowieka z jego konsumpcjonizmem, skłonnością do psychologizowania i brakiem umiejętności zbudowania trwałych więzi z innymi Wallace bliski jest Franzenowi. Wyraża ją jednak w sposób dużo bardziej brutalny i przerysowany, bo pokazuje rzeczywistość, w której nikt nie jest „normalny”, o ile to słowo jest w ogóle jakimś odniesieniem w jego świecie przedstawionym.

„Krótkie wywiady z paskudnymi ludźmi” są zapisem jednej wielkiej terapii, której powinien poddać się współczesny świat. Autor rozbija go na pojedyncze teksty, w których łamie wszelkie tabu związane z seksem, depresją, samotnością, wykluczeniem, innością czy uzależnieniem. Ucieka od schematycznych ujęć tych tematów, których trochę już w literaturze było i stroni od przewidywalnych zakończeń, a czasem w ogóle od jakichkolwiek puent. Po ostatniej kropce każdego tekstu możemy czuć się nieco zdezorientowani. Wallace nieustannie gra z czytelnikiem, wstawia jego cierpliwość na niejedną próbę, mieszając wszelkie style, wymiary i porządki. Pobudza intelektualnie, każąc brnąć przez połacie tekstu zamieszczone w przypisach, by za chwile uśpić czujność monologiem kolejnego „paskudnego” bohatera. A wszystko to z chęci wyrażenia całkowitej, pełnokrwistej prawdy o człowieku, choć tego możemy się tylko domyślać i – jak to u Wallace’a – możemy się przecież grubo mylić.

Ta książka to lektura odpychająca, a zarazem wciągająca swoją ekstrawagancją i bezkompromisowością. Debiutujący na naszym rynku wydawniczym autor napisał rzecz nieprzyjemną, męczącą i ekstremalnie trudną w odbiorze, a jednak fascynującą językową maestrią, świeżością spojrzenia na sprawy dotyczące istoty człowieczeństwa i uporem w poszukiwaniu na nie lekarstwa. „Krótkie wywiady z paskudnymi ludźmi” na pewno nie są pozycją dla każdego, ale miłośnicy formalnych eksperymentów, jak i zgłębiania mrocznych tajników ludzkiej duszy będą zachwyceni i zaskoczeni.

Książki, o których pisał autor

Czytelnicy, tej recenzji oglądali także