Artykuł
Biblioteka obrazów
Książki się czyta, muzyki się słucha, a obrazy się ogląda. Każda sztuka operuje innym kodem, każdą odbieramy innymi zmysłami. W tym kontekście książka pod tytułem „Jak czytać malarstwo” wydaje się podszyta jakimś logicznym błędem, pomieszaniem zmysłów (zdrowych, rzecz jasna) i jawnym hochsztaplerstwem.
Tymczasem coraz częściej powstają książki o czytaniu czegoś, czego do niedawna czytać się nie dało. Dzieje się tak dlatego, że słowo „czytanie” poszerzyło znaczenie. Przestało być wyłącznie czynnością polegającą na odcyfrowywaniu druku czy pisma i stało się czynnością nakierowaną na sens tego, co się czyta, choćby było to malarstwo czy muzyka.
Postmodernizm – o którym co jakiś czas tutaj wspominam – ogłosił, że wszystko jest tekstem. Myśl, którą podszyte jest zdanie, obraz, który niesie jakieś znaczenie, dźwięk wywołujący domagającą się opisu emocję – wszystkie mają charakter tekstowy. Nie ma dziedzin nauki, są tylko style: filozofia różni się od astronomii zestawem metafor, którym się posługuje. Historia nie jest zbiorem faktów, lecz zbiorem opowieści o tych faktach. Świat jest jedną wielką biblioteką.
We wstępie do książki „Jak czytać malarstwo polskie od XI wieku do 1914 roku” Dorota Folga-Januszewska pisze tak: „Czytanie malarstwa […] oznacza <<rozumne oglądanie>> i jako takie […] jest aktem deszyfracji, próbą porozumienia się z artystą za pomocą języka, który ten częściowo stworzył, a częściowo zaczerpnął ze znanego sobie świata”. Dalej tłumaczy, że z obrazów można „wyczytać” nieomal wszystko, co otaczało i otacza człowieka: jest tam miłość, śmierć, władza, wojna, poświęcenie, nadzieja, wiara, natura – jej piękno i brzydota. Ale także „fizyczna i matematyczna koncepcja świata oraz filozofia życia”.
Autorka czyta 151 obrazów, w kontekście kolejnych ponad 400. Posługuje się różnymi metodologiami, zwraca uwagę różne plany i aspekty obrazów, wydobywając z nich olbrzymie bogactwo znaczeń. Zarazem też zastanawia się, co z tych obrazów można wyczytać o nas, Polakach, o naszej historii, kulturze, naszej narodowej specyfice, wadach i zaletach, stylach myślenia. Spacerując po galerii malarstwa polskiego z Dorotą Folgą-Januszewską możemy się sporo dowiedzieć nie tylko o historii rodzimego malarstwa, ale przede wszystkim o nas samych. Ostateczny obraz – jak na słynnej wystawie „Polaków portret własny” Marka Rostworowskiego – okazuje się po prostu zwierciadłem…