Artykuł
Mroczna strona międzywojnia
Dystans czasowy powoduje, że nawet rzeczy straszne wydają się nam ekscytujące, a nawet piękne i stylowe. Obrazy dawnych rzezi kontemplujemy jako dzieła sztuki, w historiach występków dopatrujemy się walorów literackich, a ich bohaterów – czyli właściwie sprawców – chętnie mitologizujemy.
Są dwa typy potocznych narracji historycznych. Jedna mówi, że kiedyś było okropnie – na przykład za naszej młodości – teraz ludziom żyje się lepiej, a kiedyś, w przyszłości, będzie jeszcze wspanialej. Druga powiada odwrotnie: kiedyś to było wspaniale, na przykład przed wojną, a teraz – to już nie to samo. Świat zmierza do zbydlęcenia i samozagłady.
To właśnie ta druga narracja upoważnia nas do estetycznej kontemplacji mrocznej przeszłości, a nawet bezkrytycznego nad nią zachwytu. „Kiedyś to byli kasiarze, nie to co teraz! Szyk i elegancja! A kieszonkowcy? I jakie wspaniałe oszustwa!”.
Są też dwa sposoby podchodzenia do fikcji: jedni uważają, że tylko fikcja ma wartość edukacyjną, inni – że tylko prawda jest interesująca. Jedni czytać będą tylko powieści, inni – tylko reportaże czy dzienniki. Albo książki takie, jak „Życie przestępcze w przedwojennej Polsce” Moniki Piątkowskiej.
To świetnie napisana historia owej mrocznej strony polskiego dwudziestolecia międzywojennego. Lekko przerażająca, ale i zabawna, a często budząca podziw. Zawiera materiał na sporo opowiadań lub filmów kryminalnych – niektórych nawet już zrealizowanych, np. o kasiarzu zwanym Szpicbródką. Albo – do zrealizowania – o Abramie Sycowskim spod Radomia, który został bankierem samego Ala Capone!
Książka ta jest tak bogato ilustrowana, że można jej w ogóle nie czytać, tylko ją oglądać. Szczególnie polecam galerię portretów z albumu stworzonego przez Państwową Policję Powiatową w Łukowie (pt. Spod ciemnej gwiazdy). Ale i polecam Państwa uwadze spis znaków złodziejskiego szyfru, którym znakowano domy i mieszkania. Dwa koła zachodzące na siebie – postępować bez obaw. Trzy ząbki – zły pies. Dwa czworoboki zachodzące na siebie – nie okradać mieszkania. I ostatni, poniekąd najsmutniejszy z nich wszystkich: podwójne koło – nie ma nic do wzięcia…