15 grudnia 2012

Rozmowa to sztuka

Szczerze mówiąc, nie jestem miłośnikiem wywiadów. Sytuacja, w której tylko jedna strona zadaje pytania, a druga usiłuje na nie odpowiedzieć, kojarzy mi się dość niefortunnie: w najlepszym wypadku z egzaminem, w najgorszym – z przesłuchaniem. 

 

Co więcej, czytając wywiad czuję się jak ktoś, kto podsłuchuje czyjąś rozmowę. Albo raczej: czułbym się tak, gdyby to była rozmowa. Tymczasem wszyscy czytelnicy wywiadów stoją stłoczeni za tzw. lustrem fenickim. Obaj uczestnicy wywiadu są tego świadomi: dziennikarz zadaje pytania niejako w imieniu czytelników, a bohater wywiadu im niejako odpowiada.

 

Rozmowa polega na czymś zupełnie innym. Rozmowa jest zawsze dwustronna, partnerska, demokratyczna. Specjaliści od komunikacji twierdzą, że to właśnie dialog jest jednostką komunikacji: pojedyncze wypowiedzi to albo reakcje na wypowiedzi poprzednika, albo prowokacje kolejnych relacji. Rosyjski filozof Michaił Bachtin, twórca pojęcia dialogiczności, twierdził, że prawda nie jest tym, co sam mówię. Prawda jest tym, co słyszę w odpowiedzi.

 

Rozmowa jest sztuką. Sztuką zapomnianą, wypartą przez nieszczęsne wywiady i sztuczne medialne debaty, w których chodzi o to, żeby ich uczestnicy rzucili się sobie do gardeł, bo wówczas wzrośnie oglądalność.. Moim zdaniem większość problemów – od rodzinnych po polityczne – bierze się z braku umiejętności dogadywania się ze sobą, braku płaszczyzny porozumienia, braku umiejętności znalezienia wspólnego języka.

 

Jerzy Bralczyk i Michał Ogórek opanowali sztukę rozmowy do perfekcji. Rozmawiają mądrze, dowcipnie, bez patosu, niby od niechcenia, niby tylko o języku, ale przy okazji poruszają mnóstwo bardzo ważnych wątków: ważnych nie tylko dla nich, ale i dla nas. Czytając ich książkę „Bralczyk, Ogórek, kiełbasa i sznurek” odnosi się wrażenie nie tyle podsłuchiwania, ile przysłuchiwania się pasjonującej rozmowie, toczącej się w jakimś salonie.

 

To jest rozmowa przy stoliku, do którego większość z nas miałaby ochotę się przysiąść – zapytawszy uprzednio o zgodę. Przy tym stoliku siedzi jednak nie dwóch, a trzech panów. Ten trzeci to Jacek Gawłowski, fantastyczny rysownik, który wtrąca się do rozmów Bralczyka i Ogórka za pomocą ołówka… Krótko mówiąc: ta książka to wspaniała rozrywka dla inteligencji. Bardzo ją owej inteligencji polecam.

Czytelnicy, tego artykułu oglądali także