29 września 2012

W gabinecie kolekcjonera

Pewien mój angielski znajomy opowiadał mi kiedyś, że ponoć gdzieś w Walii mieszka człowiek, który kolekcjonuje wszystko. Podobno jakiś czas temu jego kolekcja wymknęła się jednak spod kontroli i już właściwie nie bardzo wiadomo, gdzie się ona kończy, a zaczyna zwykły świat. W ogóle nie jest pewne – tu mojego angielskiego znajomego obleciał dreszcz – czy i my nie jesteśmy po prostu elementami jego kolekcji.

 

Jedną z najciekawszych książek o kolekcjonerach jest książka Krzysztofa Pomiana “Zbieracze i osobliwości. Paryż-Wenecja XVI-XVIII wiek”, bogato ilustrowana i pięknie wydana przez gdańskie wydawnictwo “słowo/obraz terytoria”.

 


Pomian wprowadza istotne rozróżnienie, które mogłoby uspokoić mojego znajomego: na przedmioty użyteczne oraz przedmioty pozbawione użyteczności. Wartość tych pierwszych sprowadza się do zdobywania środków do życia (jak w przypadku narzędzia) a kończy się w chwili, gdy się zużyją. Wartość tych drugich polega na tym, że niosą znaczenie. Do uruchomienia owego znaczenia potrzebne jest jednak ludzkie oko, spojrzenie. Dlatego to te drugie przedmioty układają się w kolekcje: kolekcje, czyli coś, co zawieszamy na ścianach lub umieszczamy w gablotach, by inni mogli je oglądać. Lub byśmy mogli oglądać je sami, zazdrośnie strzegąc przed innymi.

 

Pierwsi zbieracze pojawili się jakieś 40 tys. lat temu. We Francji, w tzw. Grocie Hieny, odkryto bowiem serię osobliwości z tamtego okresu: wielką spiralną muszlę, kulisty polip, kawałki pirytu o dziwacznych kształtach. Nie są to ani dzieła sztuki, ani tym bardziej przedmioty użyteczne. Służą wyłącznie do podziwiania i wydaje się, że właśnie po to zostały zgromadzone.

 

Pierwsze kolekcje – aż do czasu rewolucji naukowej – charakteryzowały się dość osobliwym, jak na współczesne standardy, uporządkowaniem. Patrząc na cytowane przez Pomiana opisy XVII-wiecznych zbiorów przypomina się zaraz wymyślona przez Borgesa chińska encyklopedia, która następująco dzieli zwierzęta: a) należące do Cesarza, b) zabalsamowane, c) tresowane, d) prosięta, e) syreny, f) fantastyczne, g) bezpańskie psy, h) włączone do niniejszej klasyfikacji, i) miotające się jak szalone, j) niezliczone, k) narysowane cienkim pędzelkiem z wielbłądziego włosia, l) et cetera, m) które właśnie rozbiły wazon, n) które z daleka podobne są do much.

 

Historia przechodzenia od osobliwego porządku renesansowych gabinetów osobliwości do współczesnego, naukowego porządku muzeów, jest zarazem historią filozofii i historią kultury. Książka Krzysztofa Pomiana nie opowiada tylko o szalonych zbieraczach, ale przede wszystkim o szaleństwie zbieractwa, które tkwi w nas wszystkich. I które jest także próbą uporządkowania i pojęcia świata, w którym przyszło nam żyć. Próbą szaloną, rzecz jasna.

Czytelnicy, tego artykułu oglądali także