22 grudnia 2012

Życie snem

Podobno wszystkim nam się zawsze coś śni, a jeśli uważamy, że akurat dzisiaj nic nam się nie śniło, to tylko znaczy, że akurat dzisiaj mechanizm zadziałał poprawnie: że tuż przed obudzeniem sny zostały wykasowane, by nie pomieszać się nam z jawą.

 

Granica między jawą a snem bywa płynna. Życie, jak wiadomo, jest snem. Sny przecież zdarzają się na jawie; Freud nazywał je fantazjami, które pozwalają nam oswoić rzeczywistość, przeżywając w nich to, o czym marzymy. Nawet jeśli miałoby być nieziszczalne.

 

Sny związane są z jakąś wciąż tajemniczą funkcją mózgu. Poświęcono im olbrzymią ilość literatury naukowej i to w obrębie wielu różnych dziedzin, od neurologii, przez psychologię po semiotykę. Ale i przecież bez nich nie byłoby literatury. Freud był zdania, że sny mają podobną poetykę jak teksty literackie i proponował, by dostrzegać w nich podobne figury, jak w literaturze. A zarazem twierdzi, że sny wykonują podobną pracę, jak autor – kodując pewne treści.

 

Kodują najczęściej w postaci symbolicznych obrazów. Ale i przecież w postaci quasi-scenariuszy: często śni nam się, że bierzemy udział w jakiejś epickiej produkcji filmowej, którą obserwujemy lub w której nawet gramy jakąś rolę – choć najczęściej jest to tzw. czeski film: kiedy śnimy, wszystko wydaje nam się logiczne. Kiedy zaś próbujemy odtworzyć tę logikę po obudzeniu – nic z tego nie wychodzi.

 

Freud zauważył, że sny miewają także charakter językowy, „dzieją się” w języku, a właściwie po prostu nie ma w nich granicy między obrazem a językiem. Tak też jest w niezwykłej pod wieloma względami książce Oli Cieślak „Złe sny”. Autorka wystąpiła tu i w roli pisarki, i w – częstszej dla siebie – roli ilustratorki. Sny biorą się u niej z dwuznaczności słów, wzmocnionej jeszcze wieloznacznością obrazu.

 

O czym są? O fryzjerce, która strzygła uszami. O kobiecie, która codziennie prowadziła swoją córkę do krawcowej, bo mała strasznie się darła. I mój ulubiony: o dziewczynce, która miała tak gryzący sweter, że musiała go wyprowadzać na spacer w kagańcu!

 

Istnieje też inna, prozaiczna teoria – że sny, zwłaszcza te złe, powstają wtedy, gdy zjemy na noc coś ciężkostrawnego. Warto o tym pamiętać, zwłaszcza przed Świętami. Krótko mówiąc: zamiast eksperymentowania na tym polu, polecam zanurzenie się w świecie niepokojącej i niebywałej wyobraźni Oli Cieślak. Tak będzie dużo zdrowiej!