„Preparator” to książka nudna i wciągającą zarazem, monotonna i przerażająca, jednocześnie zimna i gorąca.
Czytniki oferują nam możliwość przewracania kartek, możemy włączyć dźwięk imitujący szelest stron. Miejsce, gdzie trzymamy wirtualne książki, przypomina półkę lub bibliotekę. Zakładamy zakładkami i podkreślamy niczym kolorowymi długopisami. I choć wszystko można spersonalizować, a dane przechowywać w chmurze czy na wirtualnym dysku, to jednak sam tekst książek wygląda bardzo ubogo i zgrzebnie.
Lucyna Beata Niedźwiedzińska, mała misia, przyprowadza do domu chłopczyka o imieniu Piskacz, który staje się jej najdroższym zwierzątkiem domowym. Razem się bawią, wspólnie śpią i jedzą, Piskacz jednak ma radykalny kłopot z załatwianiem się do kuwety, niszczy meble i nie potrafi zachowywać się przy gościach.
Tylko 41 procent Polaków czyta książki, co daje ponad 22 miliony nieczytających. Pytanie zatem, jak sprawić, żebyśmy nie weszli z powrotem na drzewa, staje się coraz bardziej palące. Wydaje się, że odpowiedź jest tylko jedna: nauczyć nasze dzieci, że książka to najlepsza zabawka, że to jedyna zabawka, która zostaje z człowiekiem na całe życie.
Książka dziecięca – wbrew temu, co myśli część wydawców i czytelników – to jedna z najważniejszych sfer współczesnego życia: o ile starsza część społeczeństwa buduje swój światopogląd dzięki mediom społecznościowym, to wychowanie małych dzieci odbywa się w dalszym ciągu w dużym stopniu dzięki książce. Zatem każda głupia i ogłupiająca książka czytana trzylatkowi szkodzi bardziej niż zła książka dla dorosłych. Oto 10 najgorszych książek dziecięcych.