2 lutego 2013

Słowa, które odfrunęły

W średniowieczu sprawa była prosta. Jeśli ktoś coś pisał, malował lub komponował, to nie przychodziło mu do głowy, żeby się pod swoim dziełem podpisywać. Nie autor był ważny, lecz odbiorca, a odbiorcą był Bóg. Stąd zamiast podpisu funkcjonowała czasami - spopularyzowana przez jezuitów - fraza „Ad maiorem Dei gloriam”, czyli ku większej chwale Bożej.

1 lutego 2013

Blogi. Korupcja, kompleksy i partyzanci

Blogerzy czują konieczność, by udowodnić swoją wartość, której właściwie nikt nie kwestionuje, toczą wojnę z papierem, na którą ten jest zupełnie obojętny. Często też zamiast być partyzantami życia literackiego, godzą się pokornie na pozycję jego grzecznych konsumentów.

28 stycznia 2013

Rękopisy nie płoną

W liście z 31 stycznia 1933 roku Michaił Bułhakow napisał, czego jego zdaniem „człowiek potrzebuje do szczęścia”: zdrowia, własnego mieszkania, samochodu i pieniędzy. „Reszta się ułoży” – dodawał. Zapewne przez roztargnienie zapomniał wszakże wspomnieć o najważniejszym elemencie tej wyliczanki - dobrej żonie. Nie ma wszak lepszego lekarstwa na choroby zawodowe pisarza – niepewność, kłopoty finansowe, frustrację i chandry – niż sukces i odpowiednia partnerka.

26 stycznia 2013

Dizajn na każdym kroku

Zacznę od osobistego wyznania: nie przepadam za modnymi zapożyczeniami z angielskiego. Są dowodem na twórcze lenistwo i skrzeczą korporacyjnym plastikiem. Czasami wymyślanie polskich określeń kończy się porażką, jak na przykład mlask (i dwumlask) zamiast klików i (dwuklików), nie wspominając o międzymordziu zamiast interfejsu. Czasami rzeczywiście brakuje rodzimego określenia (jak w przypadku franczyzy), ale w większości przypadków angielskie słowo brzmi rzekomo bardziej elegancko niż banalny polski odpowiednik.

najpopularniejsze