Powrót inteligenckiej traumy
Istnieją dwa powody, dla których żałuję, że przeczytałam „Lepperiadę” Marcina Kąckiego. Po pierwsze: najgłębsze dno, w jakie osunęła się parę lat temu polska polityka, powróciło do mnie w formie skondensowanej. Po drugie: nie widzę w jego reportażach uzasadnienia, dla którego miałabym wracać wspomnieniami do czasów triumfu Samoobrony. A uważam, że należy napisać, dlaczego warto o tym pamiętać.