5 marca 2014

Bezlitosny mistrz Levin

Dla Hanocha Levina nie istnieje żaden temat tabu. Izraelski dramaturg nie przejmuje się polityczną poprawnością. Jego teksty są i śmieszne i straszne, a radykalność poglądów i wykorzystywanych przez niego środków wyrazu jest prawdziwym wyzwaniem dla czytelnika.

 

Twórczość dramatyczna Levina wydaje się dobrze znana zarówno polskim widzom, jak i czytelnikom (choćby z wydanej kilka lat temu antologii „Ja i ty i następna wojna. Teatr życia i śmierci”). Nazwisko Levina można znaleźć na afiszach teatrów w całej Polsce – jego dramaty wystawiał Teatr Narodowy, TR Warszawa, ale i łódzki Teatr Nowy, Teatr im. Osterwy w Lublinie czy też teatry niezależne – jak krakowski Teatr Barakah. „Udrękę życia” w Teatrze Telewizji obejrzało prawie milion widzów. Sztuki Levina, zarówno te będące gorzkimi satyrami na otaczające go społeczeństwo, jak i te określane przez badaczy jako „spektakle losu” czy „dramaty mityczne”, na stałe wpisały się w krajobraz polskiego teatru. Tych kilka tytułów nie wyczerpuje jednak bogactwa spuścizny literackiej Izraelczyka, autora nie tylko dramatów, lecz także piosenek, skeczy, słuchowisk, kabaretów czy tekstów prozatorskich. „Królestwo wszechwanny” stanowi dla polskich czytelników szansę, by poznać tę właśnie część jego twórczości.

 

Świat Hanocha Levina zaludniają szaleńcy zamknięci w swoich paranojach, toczący wojny domowe o dostęp do toalety, budujący bibliotekę w kształcie armaty wymierzonej w Palestynę. Abrahamowi z miniatury dramatycznej bliżej do współczesnego, znerwicowanego ojca niż do biblijnego patriarchy. Pani Schuster przekonuje swoich uczniów, że Ziemia jest płaska, a Australia wobec tego nie istnieje. Jedna z Levinowskich bohaterek w czasie orgazmu wykrzykuje nazwiska dwóch najważniejszych dramaturgów XX wieku – Bertolda Brechta i Luigiego Pirandella, a turysta odwiedzający Izrael zmuszony jest do wygłoszenia hymnu pochwalnego na cześć tamtejszego wojska.

 

Levin jest bezlitosny dla swoich bohaterów (i rodaków), punktuje ich dziwactwa, brzydotę i głupotę, wyciąga na światło dzienne skrywane wady, odsłania hipokryzję społeczeństwa, krytykuje fanatyzm i zaślepienie. Czyni to jednak w sposób mistrzowski, bawiąc się konwencjami i stylami. Fantazja sąsiaduje u niego z brutalnym realizmem, metafizyka z absurdem, a poezja z wulgarnością.