Recenzja
Futbol czyli korupcja
Sport to biznes. Piłka nożna to szczególnie intratny biznes. A tam, gdzie pojawiają się wielkie pieniądze korupcja staje się częścią gry. Tak twierdzi Thomas Kistner i ma na to mocne dowody.
„FIFA Mafia” to ponad trzystustronicowa opowieść o koegzystencji sport-biznesu, wielkiej i mniejszej polityki, wielkiego kapitału i potężnych masowych emocji. Bez tych ostatnich nie byłoby o czym mówić – gdyby futbol nie stał się religią, gdyby nie miał milionów wiernych wyznawców na całym świecie, nie dałoby się na nim zarabiać tak potężnych pieniędzy. A w jednym tylko cyklu mistrzostw świata The Fédération Internationale de Football Association (FIFA) zarabia około czterech miliardów euro.
Kuriozalny jest sam kontekst instytucjonalny. Federacja to w świetle prawa organizacja pożytku publicznego (stowarzyszenie w rozumieniu szwajcarskiego kodeksu cywilnego), ale finansowe gratyfikacje choćby dla członków jej zarządu od lat wypłacane są jak w branży finansowej. Tylko w 2010 roku „organa kierownicze” FIFA otrzymały 32 miliony 600 tys. dolarów z tytułu „świadczeń krótkoterminowych”. Te sumy zarabia najprawdopodobniej tylko trzydzieści pięć osób.
Najnowsza historia FIFA to równocześnie istotny rozdział z dziejów współczesnego kapitalizmu. Przynajmniej od połowy lat 70. XX w. coraz większe pieniądze zarabiane na rosnącej rzeszy ludzi podłączonych do sieci globalnej rozrywki zaczęły w tym biznesie wędrować do coraz mniej licznego grona. Sprzyjała temu stopniowa komercjalizacja światowego futbolu. Szlachetne idee olimpijskie ustąpiły masowej rozrywce, na której postanowiły zarobić marki produkujące obuwie, popularne napoje i media walczące o prawa do transmisji sportowych spektakli. Kistner bardzo szczegółowo opisuje choćby proces, dzięki któremu FIFA i Coca-Cola osiągnęły intratne biznesowe porozumienie. Mówisz: „fair play”, myślisz: „Coca-Cola”? Za ten gruby błąd w twoim myśleniu ktoś wiele zapłacił…
Ta opowieść ma jeszcze jednego negatywnego bohatera. Jest nim Sepp Blatter, syn robotnika ze szwajcarskiego Visp, który w 1998 r. objął urząd prezydenta FIFA. Stał się tym samym jednym z najpotężniejszych ludzi na świecie. Ale miał pecha: globalny kryzys gospodarczy sprawił, że w 2001 r. upadła jedna z ważniejszych instytucji związanych z FIFA, agencja marketingowa ISL. W czym problem? W toku postępowania upadłościowego okazało się, że wysoko postawieni działacze piłki nożnej oraz innych sportów wydali na łapówki 142 miliony franków szwajcarskich. W ruch ruszyła wielka machina prawnicza i gra o to, ile dowie się światowa opinia publiczna, sądy, organy ścigania.
Znaczna część pytań i odpowiedzi, które stanowią treść tej książki, odnosi się do wydarzeń najnowszych i sięgających w najnowszą przyszłość. Podam tylko kilka z nich: „w jaki sposób mistrzostwa świata w piłce nożnej 2022 trafiły do pieca pustynnego Kataru? Jak Rosjanie Władimira Putina przekonali zarząd FIFA, by Mistrzostwa Świata 2018 odbyły się u nich?”. Te kwestie ciekawią nie tylko ideowców głęboko zaniepokojonych obliczem współczesnego futbolu. Zajmuje się nimi także FBI, śledztwo prowadzone jest równolegle na dwóch kontynentach.
Kistner zwraca przy okazji uwagę na jedną z najbardziej interesujących cech naszych czasów: przenikanie wielkiego biznesu, instytucji publicznych, prawa i polityki, często w świecie wciąż formalnie nazywającym się demokratycznym odbywa się nierzadko poza jakąkolwiek kontrolą społeczną, w cieniu najpotężniejszych światowych instytucji i ich najważniejszych ludzi. Autor „FIFA Mafia” nie pozostawia czytelnikowi żadnych złudzeń: „sport, który porusza się zwykle tylko po zastrzeżonych, wolnych od prawa państwowego obszarach, tworzy własne służby wywiadowcze oraz służby bezpieczeństwa, powiązane ze śledczymi i tajnymi służbami z zewnętrznego świata. Tym samym zacierają się granice pomiędzy aparatem federacji, podejrzanym personelem kierowniczym na czele, a organami, które po części depczą temu personelowi po piętach. Przez dwa lata szefem bezpieczeństwa FIFA był Chris Eaton, dawny dyrektor Interpolu, mający niemal nieograniczony dostęp do zastrzeżonych informacji (…). To złe, a nawet niebezpieczne – czy siłą rzeczy nie tworzą się tam nieformalne punkty styczne?”.
Nie jestem fanem piłki nożnej. Ale tę książkę przeczytałem z wypiekami na twarzy. To zarazem dziennikarstwo śledcze w najlepszym stylu i światło w mrok współczesnego wielkiego biznesu.