Recenzja
Hitlera portret doskonały
Nie jadł mięsa, nie palił, rzadko sięgał po alkohol. Ale ta wstrzemięźliwość nie tyczyła się słodyczy – miał nałogowy apetyt na ciastka.
We wstępie do swojej książki, Volker Ullrich zauważa, że wbrew opiniom o słabnącym zainteresowaniu tematyką Trzeciej Rzeszy, zagadnienie hitleryzmu powraca w Niemczech nie tylko w postaci książek, opisujących ten okres, ale również filmu, sięgającego po biografię Hitlera regularnie, żeby tylko wspomnieć o nominowanym do Oscara „Upadku”. W ubiegłym roku mogliśmy przeczytać książkę Timura Vermesa pod tytułem „On wrócił”, pokazującą jak postać Hitlera mogłaby zawładnąć umysłami współczesnych Niemców.
Kim był ten „czarny charakter” dwudziestowiecznej historii, próbuje pokazać najnowsza biografia, opisująca z zegarmistrzowską dokładnością losy Adolfa Hitlera, zanurzając się głęboko w jego dzieciństwo, dojrzewanie polityczne, aż po wybuch drugiej wojny światowej. To czwarta już, po dziełach Alana Bullocka, Joachima Festa i Iana Kershawa, próba zmierzenia się z historią człowieka, którego nazywa się „horrorową ikoną popkultury”, a który przez dwanaście lat sterował losami narodu niemieckiego.
Już na wstępie dajemy się wciągnąć w burzliwe dociekania, jak bardzo dzieciństwo i młodość Adolfa mogły wpłynąć na jego charakter oraz przyszłe losy. Kiedy rodzi się przyszły wódz, czwarte dziecko Klary i Aloisa (trójka wcześniejszych dzieci szybko zmarła), jego ojciec ma lat 51. Przytacza się często surowość ojca, która mogła być przyczyną późniejszych zachowań Hitlera, a także matczyną czułość i nadopiekuńczość, której doświadczał. Młody Hitler zaczytywał się w Karolu Mayu, od początku miał wysokie mniemanie o sobie, a jednocześnie był wyraźnie zdystansowany, jakby przekonany o wyjątkowej roli, którą kiedyś przyjdzie mu spełnić.
W tej tysiącstronicowej biografii poznajemy najdrobniejsze szczegóły życiorysu Hitlera, podane w przejrzystej i spójnej formie, co pozwala narkotycznie oddać się wędrówce przez ten kawałek dziejów Niemiec, niezwykle burzliwy i skomplikowany. Ullrich umiejętnie prowadzi nas poprzez zawiłości polityki, koncentrując się jednak na samym „bohaterze”, bo to on właśnie na tę politykę miał największy wpływ.
Podstawową tezą Ullricha jest stwierdzenie, że Hitler nie był wcale przerażającym monstrum, zbrodniarzem, który wyróżniał się spośród innych – przedstawiona w książce osobowość nie jest jednoznaczna, ale i nie jest skomplikowana. Hitler jawi się nam jako zdeterminowany i skuteczny polityk, jako kameleon, potrafiący zjednywać sobie ludzi nie tylko w czasie wielotysięcznych wieców, ale również podczas spotkań towarzyskich czy oficjalnych. Często sprawiał doskonałe wrażenie na rozmówcach, potrafił być miły a nawet czarujący.
Z drugiej strony, śledząc karierę polityczną Hitlera, spotyka się szereg opinii o nim, jako człowieku nietuzinkowym, a nawet ekscentrycznym. „Otaczała go aura iluzjonisty, zapach świata cyrku i tragicznego rozgoryczenia” – cytuje Ullrich Joachima Festa. Mieszanina ognia i lodu, to najbardziej charakterystyczna opinia o tym człowieku – potrafił być serdeczny i ciepły w osobistych kontaktach, a zimny i wyrachowany jeśli chodziło o cele polityczne.
Dla wszystkich znudzonych przetasowaniami na niemieckiej scenie politycznej, atrakcją będą rozdziały, opisujące stosunki Hitlera z kobietami oraz fascynujący opis jego charakteru, w części „Hitler jako człowiek”. Nie jadł mięsa, nie palił, rzadko sięgał po alkohol. Ale ta wstrzemięźliwość nie tyczyła się słodyczy – miał nałogowy apetyt na ciastka.
Wszyscy, którzy mieli do czynienia z wodzem, zwracali uwagę na jego oczy. Wielkie, błękitne, błyszczące fanatycznym blaskiem oczy, potrafiły spoglądać zimno ale i dobrotliwie. Radzono mu, żeby pozbył się charakterystycznego wąsika, prowokującego karykaturzystów, ale jak sam mówił: „ Mój wąs któregoś dnia stanie się modny”.
Setki szczegółów z życia Hitlera ma dać nam obraz człowieka, który pracował na własną legendę, ale tak naprawdę mógł być jednym z nas. Ullrich nie demonizuje tej postaci, ale pokazuje nam jak bardzo potrafił zawładnąć innymi. Charakterystyczne wydają się słowa Alberta Speera, który urzeczony tą postacią, stał się jednym z najbliższych jego współpracowników. W ostatnich dniach życia kanclerza, gdy osłabł cały jego magnetyzm, Speer zauważył: „jak brzydka, odrażająca i nieproporcjonalna była jego twarz”.