14 lipca 2014

Międzywojenne „Z archiwum X”

Wirujące mahoniowe stoliki, telepatia i telekineza, duchy i media, organizacje spirytystyczne – tym wszystkim żyły salony dwudziestolecia międzywojennego. Rzeczywistością rządziły tajemnicze siły, nieodkryte, nieopisane, lecz nieustannie się manifestujące. Nigdy przedtem i nigdy potem to, co „po drugiej stronie” nie cieszyło się takim zainteresowaniem i nie wzbudzało tylu emocji. Książka Pauliny Sołowianiuk „Jasnowidz w salonie, czyli spirytyzm w paranormalność w Polsce międzywojennej” jest fascynującą podróżą po tym świecie wybujałej duchowości, niesamowitości i ezoteryki.

 

Stefan Ossowiecki, Franek Kluski (Teofil Modrzejewski), Wolf Messing – to tylko kilka nazwisk słynnych mediów, działających na terenie ówczesnej Rzeczypospolitej. Przepowiadali przyszłość i odkrywali przeszłość, kontaktowali się z duchami, czytali w myślach, przesuwali przedmioty, lewitowali, materializowali byty duchowe. Budzili fascynację polskiej arystokracji i elit – dość wspomnieć, że w seansach z ich udziałem uczestniczyli między innymi Józef Piłsudski, Józef Beck, Karol Szymanowski, Witkacy, Arnold Szyfman, Tadeusz Boy-Żeleński i Maria Pawlikowska-Jasnorzewska. Zdolnościami Wolfa Messinga interesować się mieli Zygmunt Freud i Albert Einstein (którzy podobno przeprowadzili nawet eksperymenty z udziałem Messinga). Mediumicznością (jak nazywał to zjawisko Boy-Żeleński) fascynowali się artyści, choćby tacy jak wspomniana Pawlikowska-Jasnorzewska, Władysław Reymont czy Kazimiera Iłłakiewiczówna. Na uniwersytetach wybitni naukowcy badali zjawiska paranormalne, a organizacje spirytystyczne stawały się coraz popularniejsze.

 

Obok tych „uznanych”, podziwianych i fetowanych przez towarzyskie salony mediów, rynek ezoteryczny miał się w Rzeczpospolitej nad wyraz dobrze: ci, dla których pokoje Lubomirskich i seanse z Ossowieckim były niedostępne, skorzystać mogli z usług jasnowidza-grafologa Abdela-Hanima, psychografologa Szyllera-Szkolnika, medium „TAMAHRY” czy obdarzonej fluidem astralnym jasnowidzącej Sabari. Zainteresowanie ezoteryką było egalitarne, stoliki wirowały zarówno w salonach arystokratycznych, jak i mieszczańskich. W swojej książce Sołowianiuk dokumentuje i analizuje te zjawiska, rekonstruując losy polskich mediów i przedstawiając ich wpływ na życie społeczne, kulturalne, a także polityczne.

 

„Jasnowidz w salonie” to nie jedynie zbiór anegdot poświęconych wirującym stolikom czy polskim artystom wywołującym duchy. W swojej książce Paulina Sołowianiuk próbuje odtworzyć nastrój dwudziestolecia wojennego, przywołuje codzienną prasę, wspomnienia, listy. Na kartach jej książki wybitne media sąsiadują z szulerami, głosy pełne sceptycyzmu zderzane są z żarliwymi świadectwami cudownych zdarzeń, jakie były udziałem mediów. Dwudziestolecie w ujęciu Sołowianiuk staje się epoką gorączkowych poszukiwań prawdy, epoką metafizycznego niepokoju, którego wyrazem był właśnie ów szał spirytystyczny.

Czytelnicy, tej recenzji oglądali także