Recenzja
Nowa „Nowa Atlantyda”
„Kroniki Atopii” to pierwsza ukazująca się po polsku książka Matthew Mathera – naukowca specjalizującego się w konstrukcji inteligentnych maszyn.
„Kroniki Atopii” to Baconowska utopia w nowej odsłonie. Odmłodzona, odświeżona i znacznie bardziej stechnicyzowana, ale zasada pozostaje ta sama. Samotna wyspa – tu sztuczna – zasiedlona przez kilkadziesiąt wybranych rodzin tworzy enklawę przyszłości. Opracowywany tam system psis (polisyntetyczny interfejs sensoryczny), pozwala nie tylko pełniej wykorzystywać przyrodzone ludziom zdolności, ale także wyposażając go w sprzężoną na stałe prokurą umożliwia przełamanie ciążących na cielesności ograniczeń. Dzięki psis można być w wielu miejscach na raz (w pracy, na plaży, na kolacji z przyjaciółmi, gdzie chcesz), można podróżować do każdego zakątka Ziemi w dowolnie wybranej chwili oraz według uznania kształtować otaczającą rzeczywistość; ale także – co jest bardziej przerażające niż ekscytujące – można rozszczepić swoją świadomość na kilka, kilkadziesiąt, czy kilkaset odłamków by jeszcze szybciej i jeszcze skuteczniej procesować.
Koncepcja fabularna powieści jest dość oczywista: ludzi jest coraz więcej, zasobów coraz mniej, podróże kosmiczne w celu znalezienia nowej planety do zamieszkania nie stanowią wyjścia z sukcesywnie pogarszającej się sytuacji – trzeba więc zamknąć się w wirtualnym świecie. Do tego spisek wielkich korporacji, szaleństwo naukowca i Alan Turing w pakiecie.
Książka w lekturze przyjemna, choć niezaskakująca. Wierni czytelnicy gatunku – a szczególnie ci, którym nieobca jest twórczość Gibsona, Strossa czy Egana – będą się raczej nudzić. Lemowcy natomiast – narzekać na flashbacki z „Kongresu futurologicznego”.