28 kwietnia 2014

Rekonstrukcja niemożliwa

„Wypadek” Ismaila Kadarego to powieść niejednoznaczna, pełna tajemnic i niedomówień. Nie jest kryminałem, choć przecież książka rozpoczyna się od tajemniczej śmierci i śledztwa. Nie jest również historią miłosną, choć wątek romansowy wydaje się odgrywać tu główną rolę.

 

Albański prozaik w „Wypadku” nie ułatwia zadania czytelnikom – buduje swoją powieść z niedopowiedzeń i sugestii, niejasnych wspomnień i rozmów telefonicznych. Im więcej jednak szczegółów poznajemy, tym bardziej prawda na temat miłości i śmierci dwojga albańskich emigrantów, Roveny i Besforta, staje się niejasna. Czytelnicy podążający za tajemniczym śledczym, próbują zrozumieć relację łączącą młodą, piękną dziewczynę, stażystkę Instytutu Archeologicznego w Wiedniu, ze ściganym przez przeszłość urzędnikiem wyższego szczebla w Radzie Europy, który obawia się wezwania do haskiego trybunału sprawiedliwości.

 

Kadare nie próbuje wyjaśnić, kim są Rovena i Besfort, co spotkało ich w przeszłości ani dlaczego tak naprawdę opuścili Albanię. Nawet ich śmierć jest tajemnicza – co stało się na siedemnastym kilometrze autostrady prowadzącej na lotnisko? Dlaczego wypadek przeżył jedynie kierowca taksówki? I co zobaczył w lusterku? Niewiele wiemy o bohaterach powieści, a autor wydaje się robić wszystko, by ich tajemnica pozostała nierozwikłana. Kadare nieustannie podrzuca możliwości interpretacji tego, co wydarzyło się pomiędzy kochankami, tylko po to, by potem je odrzucić. Czy Rovena i Besfort są współczesnymi Orfeuszem i Eurydyką? A może kluczem do ich historii jest opowieść Cervantesa o trójkącie miłosnym Lotariusza, Kamili i Anzelma? Czy raczej opowieść o tym dziwnym związku jest alegorią relacji między krajami bałkańskimi? Wszystkie te interpretacje wydają się w takim samym stopniu fałszywe, jak i prawdziwe, niemożliwe i prawdopodobne.

 

Światem stworzonym przez Kadarego na kartach „Wypadku” rządzi zasada niepoznawalności. Nie wiemy, co jest prawdą, a co halucynacją, co zostało zmyślone, a co wydarzyło się naprawdę. Opowieść albańskiego pisarza jest fragmentaryczna, przy tym subiektywna i obiektywna jednocześnie (przecież razem z „obiektywnym” śledczym przedzieramy się przez kolejne zeznania). Albański pisarz celowo wprowadza czytelnika w konfuzję, zaskakując go i irytując. I intrygując – bo trudno jest przerwać lekturę „Wypadku”, wyrwać się z tego onirycznego, perwersyjnego świata pokojów hotelowych, w których spotykają się Rovena i Besfort.