Recenzja
W pułapce determinizmu
„Świat Jonesa”, jedna z pierwszych powieści Philipa K. Dicka, to doskonała okazja do zapoznania się z najbardziej charakterystycznymi cechami prozy tego autora. Dostrzeżemy tutaj wiele wczesnych koncepcji, które pisarz twórczo rozwijał w kolejnych utworach.
Wśród tych pomysłów pojawia się między innymi motyw świata po atomowej zagładzie. Rządy sprawuje totalitarna władza. Jej opresyjność w „Świecie Jonesa” jest jednak rozmyta, panującą ideologią stał się bowiem relatywizm – filozofia negująca wszelkie idee, których nie można dowieść. Wszechobecne służby bezpieczeństwa bezlitośnie tępią zaś odstępstwa od obowiązującej doktryny.
Znajdziemy tutaj również pogrążone w apatii i pozbawione wiary w sens czegokolwiek społeczeństwo, które pławi się w dekadenckich rozrywkach. Pojawiają się mutanci, obcy z kosmosu, prekognicja oraz wątek azylu, będącego w tym wypadku ucieczką w kolonizację innych planet. Miłośnicy twórczości amerykańskiego prozaika mogą zobaczyć, jak Dick korzystał z tych motywów na początku swej powieściopisarskiej kariery.
Atrakcyjność „Świata Jonesa” nie polega jednak wyłącznie na tym, że pozwala przyjrzeć się rozwojowi pisarza. Choć nie jest to pozycja pozbawiona fabularnych wpadek, nielogiczności czy nieco pompatycznych i sztucznych dialogów, czyta się ją jednym tchem, zupełnie jak najlepszą powieść sensacyjną. Na jej przykładzie widać, że nawet mniej udane dzieła Dicka mają w sobie więcej fantazji i oryginalności niż wiele nowo wydawanych powieści.
Najciekawsze są tu jednak dylematy, wokół których obraca się cała opowieść. Co jest gorsze – dyktat relatywizmu czy terror idei? Czy podejmować ryzyko i – czasem pochopnie – działać, czy może lepiej biernie oczekiwać na rozwój sytuacji, reagując dopiero ze stuprocentową pewnością co do konsekwencji podejmowanych decyzji? I wreszcie, czy – jak tytułowemu bohaterowi, Floydowi Jonesowi, obdarzonemu umiejętnością widzenia przyszłości – nie grozi nam aby pułapka samospełniających się przepowiedni? Na ile mamy wolny wybór, a na ile decydują za nas czynniki zewnętrzne? Zasadnicze pytania Dick potrafił stawiać od początku. Potem przekuł je w mistrzowskie powieści.