Recenzja
Wszystkie ziarna piasku
Bartek Sabela swoim reportażem udowadnia, że dziennikarstwo zaangażowane nie jest wymarłym gatunkiem, wręcz przeciwnie. Jest moralnie potrzebne. Autor nie ukrywa swoich sympatii. Razem z rozmówcami wskazuje i oskarża oprawców, pragnie wymierzyć sprawiedliwość. Przedstawia inne, skrywane oblicze popularnego kraju wyjazdów all-inclusive i taniej rozrywki dla turystów. Państwa, które w rzeczywistości jest najeźdźcą i okupantem. I najlepszym sojusznikiem zachodnich mocarstw.
Dziennikarz, aby dostać się do El Aiún, stolicy Sahary Zachodniej, musi pozostać w całkowitej konspiracji. Nie może rozmawiać z nikim dłużej niż 40 sekund, podać celu swojej podróży i przede wszystkim mówić prawdy. W czasie, kiedy pisarz przebywał w El Aiún, nie wpuszczono prawie czterdziestu obcokrajowców. Wiele również ryzykuje on podróżując po całkowicie zaminowanych Terytoriach Wyzwolonych. Dociera także do obozów dla uchodźców w Algierii.
Sahara Zachodnia – ostatnia kolonia w Afryce, koszmar prawa międzynarodowego, przejaw schizofrenii i hipokryzji organizacji transnarodowych. Miejsce, w którym misja ONZ może istnieć obok więzienia przepełnionego ciałami skatowanych Saharyjczyków. Biała plama na mapie, porozdzierana murem, który długością mógłby wyłącznie konkurować z Wielkim Murem z czasów swojej świetności. Olbrzymie więzienie, w którym stacjonuje więcej policji i wojska niż mieszkańców. Jedyny kraj z rządem działającym w obozie dla uchodźców, walutą istniejącą tylko w wyobraźni, paszportami uznawanymi wyłącznie przez Algierię i ambasadami opłacanymi przez inne państwo.
„Wszystkie ziarna piasku” są głosem tych, o których zapomniał świat i niebieskie hełmy ONZ. Aktem oskarżenia wobec wielkiej polityki, w której kilkadziesiąt tysięcy zabitych, setki tysięcy uchodźców i tysiące represjonowanych jest mniej warte niż ładne zdjęcie z przywódcą. Jest przejmującym świadectwem życia i śmierci tych, o których nikt się nie upomina. Okrutną prawdą, że łatwiej wysyłać jest pomoc humanitarną niż darować narodom niezależność.
Lektura pełna jest liryzmu, magii, przy jednoczesnej rzetelnej analizie historii, polityki i kultury. Plastyczne opisy parzenia herbaty, popołudniowego marazmu panującego w każdym domu, i innych zwyczajów mogłyby równie dobrze znaleźć się w „Hebanie”.
Książka nie pozwala pozostać obojętnym, staje się wyrzutem sumienia. Każe zacisnąć pięść w znak wiktorii, tak jak potajemnie robią to Saharyjczycy.