Recenzja
Złota klatka
Tak już jest, że dzieci ciągle czegoś chcą i ciągle o coś proszą. Dzieci chcą to, czy tamto. Dzieci chcą lalki, klocki Lego, dzieci chcą słodycze, chcą pić, chcą skakać. Czasem po prostu chcą jeść. W zależności od warunków w jakich młody człowiek się wychowuje potrzeby mogą być bardziej lub mniej przyziemne.
„Złota klatka” na pewno nie jest opowieścią o dziecku głodnym, nie jest też o dziecku nauczonym umiaru i dobrych manier. To historia o dziewczynce mającej wygórowane zachcianki, ukazująca do czego może prowadzić rekompensowanie prezentami braku czasu i uwagi poświęconej dziecku przez rodziców oraz o rodzącej się w potomku pazerności. Słowami wstępu – bohaterka książki jest księżniczką. I to nie byle jaką – prawdziwą! I, jak podkreśla autorka Anna Castagnoli, księżniczką czystej krwi.
Córka cesarza, Walentyna, nie może narzekać na nędzę, „posiada bowiem 390 par butów, 812 kapeluszy i 50 pasków z wężowych ogonów”, reszty jej bogactwa możemy się jedynie domyślać. Dziewczynka jednak najbardziej kocha ptaki, posiada przeszło sto klatek, a każda z nich tak wielka, że można by w niej zamieszkać. To właśnie wobec ptaków ma największe zachcianki, dzięki swojej mocy władczej wysyła poddanych, by ci wyruszali w świat i szukali dla niej ptaków wyjątkowych, ze szklanymi skrzydłami, koralowym dziobem, czy plujące wodą. Jeśli któryś ze sługów nie spełnia jej oczekiwań, ciach, traci głowę. Sytuacja nabiera dramatycznego tonu, gdy do ostatniej klatki życzy sobie ptaka, który jej się przyśnił. Gadającego.
Tekst Anny Castagnoli okraszony został doskonałymi ilustracjami belgijskiego grafika Carlla Cneuta. Piękne plansze, minimalistycznie zaakcentowane kolorem złotym (żółtym), czerwonym i zielonym, nie raz zajmujące dwie strony, przykuwają wzrok na długo. Przy okazji powstawania „Złotej klatki” grafik wpadł na pomysł stworzenia zeszytu pełnego szkiców, zagadek, ciekawostek pod tytułem „Ptaki.”, jak sama nazwa wskazuje, „do rysowania, gryzmolenia i kolorowania”. Podczas zabawy, oprócz poznania prawdziwych zwierząt, dziecko ma szansę rozwinąć swoją wyobraźnie i stworzyć własne, wymarzone ptaszysko.
„Złota klatka” to opowieść wyjątkowo brutalna – stosik czaszek na jednym z obrazków może przyprawić o dreszcze. Książka jest bardzo oszczędnie napisana, ale dzięki wyważeniu krótkich opisów i dialogów z bardzo wymownymi ilustracjami może dać do myślenia. Rozsądny rodzic powinien wytłumaczyć dziecku, że lepiej wymarzonego ptaka sobie narysować niż wysyłać poddanego (o ile ktoś takiego posiada!) w celu poszukiwań na pewną śmierć. Dzięki przemyślanemu, alternatywnemu zakończeniu opowieści czytelnik może sam zdecydować w jakim nastroju odłoży “Złotą klatkę” na półkę.