„Musiałem naładować baterie, zajmowałem się innymi rzeczami, które mnie totalnie pochłonęły. Miałem kryzys. Zastanawiałem się, czy w ogóle będę jeszcze pisał prozę, bo przestało mnie to chwilowo cieszyć. Zaczęło mi się wydawać, że nagle nie mam pomysłu, że nie potrafię napisać książki, o jakie marzę” – mówi Jakub Żulczyk.